Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


czwartek, 29 grudnia 2016

Yuri!!! on Ice – recenzja

     Pewien bohater komediowego filmu powiedział kiedyś, że po co robić męsko-męski duet na lodzie, skoro łyżwiarstwo figurowe samo w sobie jest już dostatecznie gejowskie. Jak dobrze, że Mitsurō Kubo uważała inaczej.






Tytuł: ,,Yuri!!! on Ice", ,,Yuri!!! on ICE"
Gatunek: sportowe, okruchy życia, dramat, shounen-ai
Ilość odcinków: 12
Autor: Mitsurō Kubo
Ryżyser: Sayo Yamamoto
Studio: Mappa





     Najpierw pojawiły się piękne zwiastuny, które początkowo zaciekawiły jedynie nielicznych wielbicieli anime. Kto wtedy rozpoznał w tych trailerach jeźdźców zwiastujących apokalipsę, która poruszy fandom w posadach? *Potem zaczęło wyciekać coraz więcej ciekawych materiałów, aż w końcu pojawił się pierwszy odcinek. I kolejny, i jeszcze jeden. A z każdym entuzjazm fanów wzrastał, aż w końcu doprowadził do załamania serwerów połowy stron z anime, a nawet Tumblra i MALa. Kto by pomyślał...


niedziela, 18 grudnia 2016

Renai Sample – recenzja (hentai +18)

   
 Uwaga, notka tylko dla osób pełnoletnich!

     Ech, hentaje. Brzydkie, szalone, wulgarne, jakieś cycki wielkie jak pół kobiety, jakieś penisy rozmiarów Maczugi Herkulesa. A co, jeśli Wam powiem, że są mangi erotyczne, w których anatomia nie szaleje, nie ma miliona dziwnych fetyszy, humor jest zabawny? Niemożliwe?






Tytuł: ,,Renai Sample"
Autor: Homunculus
Wydawca: Yumegari
Gatunek: hentai
Ilość tomów: 1
Ograniczenie wiekowe: 18+
Cena okładkowa: 34,90zł





(Zaprawdę jestem mistrzem cenzury.)

     Nie mogłam się doczekać wydania Renai Sample – wiecie, Yamatogawa też jest dobry, ale... W najnowszej erotycznej mandze, która pojawiła się na naszym rynku, znajdziemy aż kilkanaście historyjek, są one dość zróżnicowane, jednak łączy je to, że większość zawiera hentajowy seks waniliowy. Przemoc seksualna, zwariowane fetysze, macki, tego tutaj nie zobaczymy. Będzie przeważnie miło, lekko, namiętnie i często całkiem zabawnie. Jeśli ktoś lubi względy realizm w rysunkowej pornografii, to bez wątpienia jest to manga skierowana dla niego, nie ma tak, że nagle dostajemy seks jakiś randomowych osób lub szalony i całkowicie nie z tej Ziemi pretekst bije nas po twarzy.

środa, 23 listopada 2016

I Don't Want This Kind of Hero – recenzja

     Z góry przepraszam za to, że recenzja jest tak niesamowicie długaśna. To najdłuższy tekst, który popełniłam w swojej ,,karierze", ale liczę, że choć kilka osób przeczyta go do końca, bo recenzowana manhwa jest tego po prostu warta. Napisałam recenzję, ale potem stwierdziłam, że przecież to bardziej laurka, a nie żadna recenzja i chyba trochę przesadziłam, postanowiłam więc, że przeczytam I Don't This Kind of Hero jeszcze raz od początku i poddam je bezlitosnej analizie. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Okazało się, że faktycznie muszę poprawić recenzję, bo... Była za mało pochlebna. To pierwszy przypadek, kiedy oficjalnie dałam jakiejś mandze/manhwie/light novel maksymalną notę, a na chwilę obecną czytałam około 600 różnych serii. Wiecie, jak potrafię być czepialska, więc... Po prostu zapraszam do czytania. 

,,Faktem jest, że ludzi zdrowych na umyśle praktycznie nie ma; na dziesiątki, a może nawet setki tysięcy trafi się może jeden taki egzemplarz i to jeszcze daleko mu będzie do normalności..."
Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

     Świat, w którym żyjemy jest już dostatecznie dziwny, ale autorzy komiksów często stwierdzają, że przydałoby się go jeszcze troszkę zmodyfikować, żeby było ciekawiej. W świecie, w którym przyszło żyć głównemu bohaterowi manhwy, wszelkiego rodzaju hybrydy i ludzie obdarzeni paranormalnymi umiejętnościami są na porządku dziennym. Wśród zwyczajnych osób żyją sobie potomkowie bestii i wszelkiego rodzaju krzyżówki między ludźmi a innymi organizmami. Ich wygląd od razu zdradza, z kim mamy do czynienia, dlatego muszą mierzyć się z wieloma przeciwnościami, w tym dyskryminacją. Logiczne wydaje się, że w takim wypadku powinna powstać organizacja, która pilnowałaby porządku w relacjach między zwyczajnymi i resztą oraz zajmowała się przestępstwami popełnianymi przez odmieńców. Tym własnie zajmuje się SPOON, którego największym przeciwnikiem jest KNIFE, a sprzymierzeńcem FORK. Tak, głównym wątkiem w tej opowieści jest walka sztućców. Nie, nikt nie obiecywał, że będzie normalnie. 






Tytuł: ,,I Don't Want This Kind of Hero"
Autor: Samchon
Wydawca: Naver
Gatunek: akcja, komedia, sci-fi, nadprzyrodzone, fantasy
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 14+






     Naga to całkowicie przeciętny chłopak, który prowadzi całkowicie przeciętne życie, a przynajmniej bardzo chciałby, żeby tak było. Niestety, tak się jakoś złożyło, że nasz protagonista jest wyjątkowo silnym ESPERem i choć ze wszystkich sił stara się nie rzucać w oczy, ta okropna organizacja SPOON jakimś cudem go namierzyła i koniecznie chciała zwerbować Nagę, żeby uczynić z niego jednego ze swoich bohaterów walczących ze złem i występkiem. Pewnie wielu nastolatków nie posiadałoby się w takiej sytuacji z radości, jednak Naga wcale nie zamierza angażować się w tego rodzaju działalność i kategorycznie odmawia. Koniec historii? Nie, okazuje się, że za pracę w Łyżce dostaje się zapłatę, a w takich okolicznościach przecież nie można zrezygnować! Nasz bohater z przypadku dołącza do przedziwnej organizacji i zostaje wciągnięty w świat dziwactw, walk i problemów. 

piątek, 18 listopada 2016

Naprawdę dziwne yaoice (4)

     Tak, moi drodzy, nie śnicie, to dzieje się naprawdę, możecie się nawet uszczypnąć. Oto przed Wami kolejna część serii o najdziwniejszych mangach boys love, która przyniosła myszy fejm. Parę dni temu zmieniłam szablon bloga, jestem dumna, bo zrobiłam go sama, więc proszę nie narzekać... Za bardzo. 

1. Chintsubu
Nase Yamato

Myśleliście, że wiecie wszystko o słabych yaoicach? Widzieliście mpregi, romans z karaluszkiem i gejowską miłość na tle farmy z latającymi świniami, ale czegoś takiego jak Chintsubu jeszcze tutaj nie było. Pewni chłopcy podczas jazdy samochodem ulegają wypadkowi i zapadają w śpiączkę, znaczy, ich ciała grzecznie leżą w szpitalu, ale dusze swawolą. Jeśli myślicie, że dostaniemy klasyczny romans z duchem, to grubo się mylicie. Dusze naszych bohaterów inkarnują jako... Penisy kolegów ze szkoły. Tak. Fiutki dostają twarzyczki, mówią, czują, szaleją. W efekcie dostajemy sceny z chłopcem na oko dziesięcioletnim*, który masturbuje się ze łzami w oczach, żeby dogodzić senpajowi w prącie zaklętemu. Tego samego chłopczyka i siłą rzeczy też obdarzonego osobną świadomością penisa, molestuje też na przykład jakiś pan w pociągu (KLIK!). Wiecie, co jest najgorsze? To, że ta wybitna manga liczy sobie aż cztery tomy. Przepraszam Was z całego serca, ale dałam radę przebić się jedynie przez parę pierwszych rozdziałów, jeśli kiedyś sięgnięcie po Chintsubu, to dowiecie się, dlaczego.


sobota, 12 listopada 2016

Mangowe zdobycze! Październik 2016

– Ty leniwa buło, jak możesz tak opuszczać blogaska, myszo, co ty robisz ze swoim życiem, masz w ogóle rozum i godność człowieka?
– No wiem, przepraszam, życie mnie ostatnio bije, no mamo no*.

     Prawie połowa listopada, a ja jeszcze nie pochwaliłam się, ile różnych nerdowskich rzeczy kupiłam w październiku, to NIEDOPUSZCZALNE. Dzisiaj wróciłam do domu, wzięłam leki na choróbsko, które się do mnie przypałętało, zajrzałam sobie do internetów, patrzę, Mangowa Norka przekroczyła 100 000 wyświetleń. No i trochę taki wstyd, że zupełnie to przeoczyłam i ostatnio olewałam bloga, przepraszam z głębi mojego kokoro, głupio mi trochę. Obiecuję, że jeszcze dostarczę kontentu. Stwierdziłam, że w podsumowaniach będę wrzucać tutaj też ksiunszki, no bo dlaczego nie?



DUŻO.

niedziela, 23 października 2016

TAG Babeczkowa wyliczanka – TOP 5 moich waifu

     
     Chyba każdy, kto siedzi trochę w blogsferze, zetknął się z czymś takim jak TAGi. Szczerze mówiąc, nie przepadam za nimi i przez te wszystkie lata blogowania z niezwykłym uporem unikałam bawienia się w ,,podaj dalej". Nie bawi mnie wypisywanie pińćuset faktów o sobie, które i tak mało kogo interesują, czasem zdarzają się jednak TAGi, które wymagają czegoś więcej i faktycznie mogą być ciekawe, a jak już zahaczają o mangi czy książki, to nie ma przebacz.

     Aypa klepnęła mnie babeczką w ramię, więc teraz muszę zrobić listę pięciu swoich ulubionych bohaterów. W teorii chyba mieli być to niezwykle pociągający i czarujący panowie, ale mysza musi zawsze zrobić po swojemu. Wyliczanka jest ,,babeczkowa", czyli powinny znaleźć się w niej babki, prawda? Pokrętna logika spowodowała, że moja babeczka będzie składała się z babeczek, incepcja. W mangach i anime ciężko znaleźć logiczne postacie kobiece, więc to dodatkowe wyzwanie. Panie i Panowie, Grzyby i Kosmici, oto TOP 5 ulubionych kobiet myszy. 

1. CIASTO

     Ciasto to podstawa babeczki, ciasto jest konkretne i zwarte, słodkie, ale nie tak bardzo, jak inne babeczkowe elementy. Przypomina Kitsu Chiri z Sayonara, Zetsubou Sensei!, niezwykle uporządkowaną i praktyczną uczennicę, która w gratisie otrzymała od losu milion nerwic, skłonność do przesady i specyficzne poczucie sprawiedliwości. Uwielbiam tę bohaterkę za jej nieprzewidywalność i oryginalność, do tego walczy łopatą, jak można jej nie kochać? No i ten wspaniały głos, Marina Inoue najlepsza!

piątek, 14 października 2016

Himouto! Umaru-chan VS Ore no Imouto (Mangowe Pojedynki 2)

     Im więcej znasz danych serii, tym częściej zaczynasz dostrzegać podobieństwa między nimi. Działa to w przypadku książek, filmów, seriali, gier, no i oczywiście mang oraz anime. Wszędzie istnieją schematy popkulturalne, które powodują na przykład, że shouneny mają często podobne założenia, a matki skazane na rychłą śmierć czeszą się w określony sposób. Zazwyczaj takie podobieństwa nie są nachalne i mamy po prostu wrażenie, że gdzieś to już widzieliśmy, ale bywa i tak, że pewne serie mają zbyt wiele wspólnych cech, żeby przejść koło tego obojętnie. W cyklu Mangowe Pojedynki będę zestawiać ze sobą różne anime i mangi, które przypominają siebie trochę za bardzo. Pierwsza notka z cyklu TU



piątek, 7 października 2016

Mangowe zdobycze! Wrzesień 2016

     Po słonecznym i ciepłym wrześniu nadszedł zimny i deszczowy październik, który przyniósł ze sobą wiatr zmian do życia myszy. Oficjalnie stałam się studentką, pan rektor uderzył mnie buławą (zostałam wytypowana do ślubowania, bo miałam wysoki wynik kwalifikacyjny, pochwalę się, a co!), więc nie ma żadnej dyskusji. Studiuję dość wymagający kierunek ze sporą ilością zajęć z przedmiotów ścisłych – zootechnikę, więc jest wesoło, zajęcia w prosektorium i różne śmieszne zabawy, pozdrawiam laboratorium fizyczne. Dlaczego Wam o tym piszę? Na uczelnię muszę dojeżdżać z innego miasta, przez co zdarza mi się wyłazić z łóżka o wpół do piątej i wracać do domu po dwudziestej, dlatego ilość mojego wolnego czasu, który mogę spędzić w domu przed ukochanym laptopem, znacznie zmalała. Domyślacie się pewnie, do czego zmierzam. Nie porzucę bloga, ani mi to w głowie, ale będę się nim zajmować głównie w weekendy, mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie ;) Żeby było zabawniej, przeziębiłam się i teraz siedzę w łóżeczku moim wspaniałym, jak dobrze, że piątkowe zajęcia zaczynają się od drugiego tygodnia. 


     W tym miesiącu z mang przybyło do mnie jedynie Usłyszeć ciepło słońca, którego recenzję możecie przeczytać TUTAJ, więc nie ma nawet z czego stosiku układać blogowym zwyczajem, smuteczek. 

     Przybyło do mnie za to sporo innych mangowych gadżetów. W końcu przyszła do mnie torba z Hatsune Miku, którą zamówiłam u Yenka, zdziwiło mnie, że ma aż tyle kieszeni, leci plusik. Do tego napa jest odpinana, ale, heheszki, napy na wymianę można kupić jedynie w sklepie stacjonarnym Yenka, o jak śmiesznie. Jeśli ktoś bywa w Yattcie, to bardzo proszę, żeby powiedział mi, w jakiej cenie te napy stoją, będę ogromnie wdzięczna. 

    Nabyłam mangowe ubranka, limitowaną koszulkę z Triguna, którą chwaliłam się już na fanpejdżu, oraz bluzko-bluzę w uśmiechnięte sushi. UŚMIECHNIĘTE SUSHI. Nigdy byście nie zgadli, gdzie dorwałam to mega pozytywne cudo, wysyłam podziękowania do sieci H&M. To już któryś raz, gdy w tej pozornie nudnej sieciówce znalazłam coś niezwykle interesującego, poprzednio kupiłam tam różową czapkę we wzorek z głów kosmitów z podpisem ,,You are next". 

     Teraz wyobraźcie sobie myszę w bluzie z sushi, z torbą z Miku, piórnikiem Totoro wypełnionym kawaii stuffem, breloczkiem koksehi, w glanach na nogach i z kolczykami – ufokami. Wspaniałość. POkurdeEZJA. 


wtorek, 27 września 2016

Anime x Polityka

     Kochamy narzekać na nasz fandom, nie da się zaprzeczyć. Sama wiele razy marudziłam, że yuristom nie można dogodzić, a ludzie krzyczący, że należy zostawiać tytuły mang w krzakach, są weaboo gimbusami*. Jeśli się dobrze zastanowić, znacznie częściej zdarza mi się jednak zachwycać polskimi mangowcami, a zwłaszcza ich niesamowitą, ogromną i nieskończoną kreatywnością. Wpadlibyście na pomysł, żeby komentować aktualne wydarzenia z naszej sceny politycznej przy użyciu... Anime? Już od dłuższego czasu po sieci krążą zabawne parodystyczne filmiki, które nierzadko zaskakują dbałością o szczegóły i sprytnym wykonaniem. Nie mogłam się powstrzymać i postanowiłam, że zaprezentuję Wam kilka moim zdaniem najlepszych. Bez względu na to, jaką opcję polityczną popieracie, możecie śmiać się z tym krótkich filmów, wystarczy tylko trochę dystansu i poczucia humoru, tak się przynajmniej łudzę \(^.^)/ 

Pozbierałam różne starocie, hihihi.

1. Duda Note 




     Świetna przeróbka, bardzo dopracowana i po prostu rozbrajająca. Nie ma to jak kultowy już opening, którego tekst jeszcze dodaje ironicznego wydźwięku całości. Przyznam, że w momencie, w którym stojący na szczycie Pałacu Kultury Andrzej Duda uśmiechnął się, oplułam się bananem. No i wiecie co? Polandballe! 

środa, 21 września 2016

Tokyo Ghoul: Codzienność – recenzja

Ghul, ghula – w wierzeniach przedmuzułmańskiej Arabii zły duch pustynny (...), demon, zwykle rodzaju żeńskiego, wywodzący się z arabskiego folkloru. Ghule zwabiały, napadały i zabijały podróżnych (zwykle potem pożerały swoje ofiary) oraz okradały groby z umarłych (...). Wikipedia

     Jestem osobą, która zazwyczaj ma duże wymagania odnośnie mang i książek. Zwykle narzekam na głupoty, wytykam błędy, wyśmiewam się ze słabych yaoi i jestem paskudną malkontentką, dlatego ludzie dziwią się, gdy mówię, że jakaś mainstreamowy hit sezonu bardzo mi się podoba. Zwierz zwany myszą jest nieprzewidywalny i ma dziwny gust. Większość osób, które znam, nie przepada za serią Tokyo Ghoul, no panie, jak to tak, ludożercze potwory kawiarenkę prowadzą i akcja tak się wlecze? Może to dlatego, że poznałam wersję papierową, a nie anime, tokijskie żule całkiem mi się spodobały. Przemawiało do mnie to, że wreszcie nie ma bezmyślnych potworów do wyżynania, ale stworzenia podobne ludziom, które również mierzą się ze swoimi problemami, jedne w taki sposób, drugie w całkiem odmienny. Wielu czytelników pewnie obrazi się na mnie za to porównanie, ale mnie Tokyo Ghoul swoimi założeniami przypomina trochę genialne Shiki, tylko w realiach miejskich i bardziej shounenowe.
 




Tytuł: ,,Tokyo Ghoul: Codzienność"
Inne tytuły: ,Tokyo Ghoul: Hibi"
Autor: Shin Towada, Sui Ishida (wersja mangowa)
Wydawca polski: Waneko
Gatunek: akcja, dramat, okruchy życia, nadprzyrodzone
Grupa docelowa: seinen
Ilość tomów: 1 
Cena okładkowa: 24,99zł





środa, 14 września 2016

Usłyszeć ciepło słońca – recenzja

– Widziałaś tego chłopaka? Całkowicie w moim typie, ciekawe, co studiuje...
– Lepiej sobie odpuść, on jest jakiś dziwny i podobno nie słyszy.
     Każdy z nas ma nieco inne potrzeby i preferencje, jedni lubią lody czekoladowe, inni śmietankowe. Podobnie jest z zapotrzebowaniem na kontakty z ludźmi, są wśród nas zarówno osoby, które najlepiej bawią się w otoczeniu znajomych, jak i takie, które wolą spędzić wieczór sam na sam z łóżeczkiem i książką lub komputerem. Wszystko jest w porządku, jeśli dobrze się z tym czujemy, co jednak wtedy, gdy nawiązywanie kontaktów z innymi po prostu całkowicie nam nie wychodzi? W końcu nawet skrajny introwertyk potrzebuje czasem porozmawiać z drugim przedstawicielem gatunku Homo sapiens.






Tytuł: ,,Usłyszeć ciepło słońca"
Tytuł oryginalny: ,,Hidamari ga Kikoeru"
Autor: Yuki Fumina
Wydawca polski: Dango
Wydawca oryginalny: France Shoin
Gatunek: shounen ai, dramat, romans, okruchy życia, szkolne życie
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 21,90zł





      Takim typem człowieka jest właśnie Kouhei Sugihara. Choć studiuje prawo, nie chwali się tym na prawo i na lewo, jest bowiem bardzo wycofany i prowadzi tryb życia miejskiego pustelnika. Przez to, że ma problemy ze słuchem, nie potrafi odnaleźć się wśród rówieśników i przyjął taktykę ślimaczka – chowamy się i unikamy kontaktów. Trwałby sobie tak nadal, ale wtedy manga byłaby nieciekawa, Imperatyw Mangowy postawił więc na drodze Sugihary pewnego chłopaka, który dosłownie spadł na niego z nieba. Był to Taichi Sagawa, który właśnie dostał kolejną odmowę od potencjalnego pracodawcy. Nieszczęsny bezrobotny postanowił zawrzeć z  niedosłyszącym Sugiharą układ – śniadanie w zamian za notatki z wykładów. Wiadomo, że kiedy w grę wchodzi jedzenie, sytuacja staje się poważna, czerwona nić przeznaczenia i te sprawy. Znajomość naszych bohaterów nie kończy się jedynie na wymienianie notatek i jedzenia, pomimo krążących po uczelni plotek, Taichi konsekwentnie stara się zaznajomić z Sugiharą, który, o dziwo, wcale nie jest w stosunku do niego aż tak oziębły.

wtorek, 6 września 2016

Mangowe zdobycze! Sierpień 2016

     Chłodne powietrze, deszcz, do tego widziałam już kilka całkiem dorodnych, brązowych kasztanów... Jak nic powoli zbliża się jesień! Wszystkim osobom, które rozpoczęły rok szkolny, wysyłam dobrą energię prosto ze swojego kokoro, tym razem mysza ma wolny wrzesień. W sierpniu zaliczyłam wizytę u przyjaciółki w Warszawie, zwiedziłam sobie Yattę i to słynne Centrum Popkultury na Hożej, co to Yanek reklamował jak szalony, faktycznie, robi wrażenie. W tym miesiącu również zaszalałam z mangowymi zakupami, no nie wiem, jak to się dzieje, panie władzo, te mangi same wchodzą mi do koszyka w sklepach internetowych.


Kalendarz z kokeshi od kimmidoll
Pandora Hearts #24
Kuroko's Basket #14
Ran to Haiiro no Sekai #1
Merry Checker 
Chłopak z sąsiedztwa 
Sword Art Online #11
Zerowa Maria i puste pudełko #4
W stronę lasu świetlików
Gdy zapłaczą cykady. Księga marnowania czasu
Atak Tytanów #11
Blame! #2

piątek, 26 sierpnia 2016

Babki z mieczami. Claymore – recenzja

     Słyszałeś, co się u nas stało? Ponoć żona młynarza była Yomą! To ona zabiła brata wójta! Kiedy byłeś w mieście, przyszła do nas srebrnooka wiedźma i pokonała potwora, parę ciosów mieczem i już było po nim! Coś przerażającego... Dobrze, że już sobie poszła. Te jej oczy!

     Potwory nie są tylko fikcyjnymi stworzeniami, którymi straszy się dzieci – w tym świecie istnieją naprawdę i nazywane są Yomami. To niezwykle podstępne istoty, które pożerają ludzi, a po zjedzeniu danej osoby potrafią przejąć jej wygląd i wspomnienia, przez co mogą niezauważone egzystować w społeczeństwie i potajemnie polować. Na szczęście są osoby, które potrafią odróżnić człowieka od potwora, a następnie zabić ludożercę. Yomy charakteryzują się dużą siłą i zręcznością, przez co zwykli ludzie nie mieliby szans w walce z nimi, nasuwa się więc słuszny wniosek, że łowcy tych stworów nie są zwyczajnymi ludźmi. My mieliśmy wiedźminów, a Japończycy mają jasnowłose wojowniczki o srebrnych oczach, które walczą z potworami przy pomocy ogromnych mieczy. To właśnie przez tę broń ludzie nazywają te kobiety Claymore, często też określają je jako srebrnookie wiedźmy. Wojowniczki mają w sobie fragmenty ciała Yom, przez co zyskują ich niektóre cechy, takie jak zwiększona szybkość czy wytrzymałość. Claymore nie cieszą się dobrą opinią, choć codziennie ratują mieszkańców miast i wsi przed potworami, ponieważ ludzie obawiają się ich mrocznej strony. W zasadzie ich obawy są słuszne, nie ma bowiem nic za darmo – im częściej wojowniczki używają swoich nadludzkich umiejętności, tym więcej swojego człowieczeństwa tracą, aż w końcu Yomy w ich ciałach przejmują kontrolę. Claymore zazwyczaj podróżują samotnie, utrzymują kontakt jedynie z innymi pogromczyniami potworów i wysłannikami bezimiennej Organizacji, swoimi zwierzchnikami. Kiedyś zdarzyło się jednak, że pewna srebrnooka wiedźma wybrała sobie na towarzysza wędrówki ludzkiego chłopca...







Tytuł: ,,Claymore"
Autor: Norihiro Yagi
Wydawca: Shueisha
Gatunek: fantasy, akcja, nadprzyrodzone, tajemnica, dramat
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 27






sobota, 20 sierpnia 2016

Najgorsze yaoice wydane w Polsce

     Tęskniliście za tymi rankingami, prawda? Nie ma nic, co skuteczniej rozplata neurony od tragicznego boys love. Do tej pory zajmowałam się głownie mangami wydanymi poza granicami naszego kraju, jednak stwierdziłam, że nagromadziło się u nas już tyle yaoiców, że koniecznie trzeba zrobić ranking najgorszych z najgorszych. Ta lista to takie myszowe Złote Maliny, choć chyba lepiej pasowałyby Złote Banany...

6. Zakochany Tyran – Hinako Takanaga

     O nie, myszo! Tak się nie bawimy! – wykrzyknęli czytelnicy, choć z całkiem odmiennych powodów. Zapewne połowa z Was będzie oburzona, że jedno z najsłynniejszych yaoi na świecie w ogóle znalazło się na tej liście, bo przecież to taka dobra rzecz, a reszta czytelników pogniewa się na mnie dlatego, że Zakochany Tyran jest dopiero na szóstym miejscu, a nie wyżej. Och, jakże ta seria potrafi skutecznie dzielić ludzi! Samo założenie fabularne było wręcz genialne w swojej prostocie i wyrazistości – niech gej zakocha się w skrajnym homofobie! Niestety, czytelnicy dobrze wiedzą, do czego to mogło doprowadzić... Gwałty, gwałty, jeszcze raz gwałty, no i stare, dobre obarczanie winą ofiary, no bo jak może być tak pociągająca, mjeju. To właśnie Zakochany Tyran wypaczył wiele młodych umysłów, prezentując im toksyczną wersję związku jako coś śmiesznego i uroczego. Wiecie, że nienawidzę takich rzeczy, dlaczego więc dopiero szóste miejsce? Z bólem serca przyznaję – Zakochany Tyran jako komedia jest autentycznie zabawny, a główny bohater jest wręcz cudownym cholerykiem. Dlatego kiedyś w Warszawie przyjaciółka musiała kupować mi jeden z tomików na paszport, bo osiemnaście plus...

środa, 10 sierpnia 2016

Pandora Hearts – recenzja

     Nie bądź niegrzeczny, bo przyjdzie po ciebie wysłannik Otchłani i wciągnie cię do niej! To ciemne i niebezpieczne miejsce, gdzie nikt nie chciałby trafić. Źli ludzie zostają w niej zamknięci na zawsze, nigdy się stamtąd nie wydostaną. Uważaj, bo Otchłań może wciągnąć i ciebie!

      Prawdziwi Dojrzali Czytelnicy narzekają, że na naszym rynku pojawia się coraz więcej skierowanych dla dziewcząt mang, a w nich ładni panowie i śliczna kreska. Mamy jakieś fatałaszki stylizowane na europejskie ubranka sprzed paru wieków, nadprzyrodzone moce i  różne cudeńka tego typu, jedynie z fabułą trochę ciężko, ale przecież tym głupiutkim nastolatkom nie trzeba czegoś więcej, wystarczy, że wieje yaoi na kilometr. Do worka z takimi kolorowymi mangowymi wydmuszkami przez wielu zostaje wrzucona Pandora Hearts, jej ogromna popularność zdaje się jedynie potwierdzać teorię, że to nic ambitnego. A może jednak Prawdziwi Dojrzali Czytelnicy się mylą?


Tytuł: ,,Pandora Hearts"
Autor: Jun Mochizuki
Wydawca polski: Waneko
Wydawca oryginalny: Square Enix
Gatunek: przygodowe, akcja, komedia, fantasy, tajemnica, dramat, nadprzyrodzone
Grupa docelowa: shounen 
Ilość tomów: 24 
Cena okładkowa: 19,99zł (tom 24 – 24,99zł)

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Mangowe zdobycze! Lipiec 2016

     Mysza powraca z nową energią, a przynajmniej chciałaby, żeby tak było, bo sił w jej wątłym mysim ciele niewiele się ostało. W minionym miesiącu pracowałam, pojechałam nad morze na jeden dzień, zostałam fanką kilku nowych mangowych serii i po raz pierwszy w życiu spróbowałam mochi, japońskich kluch ryżowych, co to udają ciastka. W lipcu troszku się obłowiłam w mangowe rzeczy, więc podsumowanie zrobić koniecznie należy. 


Arigato #24
Kuroko's Basket #13
Kochać mimo wszystko 
Pandora Hearts #23
Berserk #9
Drrr!! #2
Zerowa Maria i puste pudełko #3
No Game No Life #1
Sword Art Online #10

     Godziwie, cztery mangi, tyle samo light novel i w dodatku magazyn na dokładkę. Niestety, większości tomów nie zdążyłam jeszcze przeczytać ponieważ byłam zbyt zajęta Nanatsu no Taizai i Boku no Hero Academia z wielu ważnych powodów. 

czwartek, 14 lipca 2016

Moje TOP 10 – jedno i dwutomówki

     Wiele osób preferuje długie serie, ponieważ może lepiej poznać bohaterów i spędzić z mangą więcej czasu. Historia, która liczy sobie ponad dwadzieścia tomów na pewno zostanie w naszej pamięci, choćby ze względu na ilość życia, które poświęciliśmy na jej przeczytanie. Wielkie i złożone budowle w stylu zamku w Malborku na pewno rzucają się w oczy, ale są też niesamowite drobiazgi, misternie zdobione szkatułki, biżuteria, które potrafią wbić się do zbiorowej świadomości i stać się atrakcją nie mniejszą od pałacu. Dzisiaj zaprezentuję kilka mangowych miniatur – jedno i dwutomówek, które szczególnie lubię i uważam za najbardziej wartościowe.


10. Hana wa Knife o Mi ni Matou
Autor: Hina Sakurada
Ilość tomów: 1
Grupa docelowa: josei
Gatunek: szkolne życie, dramat, romans, psychologiczne

     Nie ma to jak uczennica zakochana w swoim przystojnym nauczycielu... Zadatek na komedię shoujo? Nie tym razem. Ta manga nie opisuje niewinnego nastoletniego uczucia, ale chorą obsesję, tutaj nikt nie jest krystalicznie czysty. Bohaterowie są dysfunkcyjni, a ich wątpliwe moralnie postępowanie  przeraża i fascynuje. Widzimy, jak kierują nimi najniższe instynkty, jak dają się ponieść emocjom. Patologia czai się wszędzie. Tych ludzi raczej nie sposób polubić. Kreska jest piękna i specyficzna, postacie są tak wyidealizowane, że aż odrealnione, co niesamowicie kontrastuje z ich zachowaniem. Manga dla ludzi, którzy lubią fabularny turpizm.

Moja ocena: 7/10


sobota, 9 lipca 2016

Mangowe zdobycze! Czerwiec 2016

     Kolejny miesiąc za nami, moi drodzy. Uczniowie i studenci rozpoczęli wakacje, zrobiło się upalnie, czasem przemknie burza. Jakoś tak śmiesznie wypadło, że w zasadzie w czerwcu nic nie kupiłam, rozplanowanie funduszy i takie tam sprawy, miejmy nadzieję, że w lipcu będzie lepiej. Aż nawet nie opłaca się układać stosiku, bo byłoby to stosiątko.


Otaku #59
Tokyo Ghoul. Codzienność
Ayuta #1 

     Wiecie, czemu warto kupić ostatni numer Otaku? Oczywiście dlatego, że znalazła się tam recenzja mojego autorstwa. Prawdziwy fan myszowej pisaniny powinien koniecznie upolować ten numer  i przeczytać tekst o Konbini-kun. Dobrze, koniec już tej nachalnej autoreklamy. 

     Rozkręcamy się light novel na całego, dostaliśmy mały bonus do mangi Tokyo Ghoul. Jestem mniej więcej w połowie tej niewielkiej książeczki i raczej szału nie ma. Skusił mnie opis, z którego wynikało, że dostaniemy opisy codziennego życia ghouli, ich problemów, śmiesznych sytuacji. Spodziewałam się czegoś lepszego, widać, że autor wspaniałego warsztatu literackiego raczej nie ma. Denerwuje mnie obwoluta, która niszczy się jeszcze bardziej niż w przypadku tej od Zerowej Marii. Light novel czyta się jednak dłużej niż mangę i okładka powinna być wytrzymalsza, a nie takie śmieciowe obwoluty >:C Możliwe, że pojawi się recenzja, kiedy znajdę czas.\

     Wielu mangowców stwierdziło, że Ayuta nigdy nie zostanie wydana, Ringo Ame zapadło się bowiem wręcz dosłownie pod ziemię i nie dawało znaku życia. W końcu powrócili jednak z nowymi tomikami. Ayuta wygląda całkiem porządnie, przynajmniej jeśli chodzi o sposób wydania. Treść jest... dziwna. Fabuła toczy się powoli, mamy coś z klimatów postapokaliptycznych, sporo komedii. No i hiszpańską inkwizycję, której się nie spodziewałam. Szkoda, że mam w rękach dopiero pierwszy tom, bo nie wiadomo, w którym kierunku pójdzie historia. Na dalszy ciąg przyjdzie nam jeszcze poczekać.

sobota, 2 lipca 2016

Pierwsze urodziny bloga!

     Tak, moi drodzy, może ciężko w to uwierzyć, ale właśnie minął rok, odkąd zaczęłam pisać na nowym blogu. Chyba po raz pierwszy udało mi się nie przegapić rocznicy. Mangowa Norka istnieje już ponad 12 miesięcy, przez ten czas zaliczyłam tylko jedną dłuższą przerwę, ale to był okres maturalny, więc czuję się usprawiedliwiona. Kiedy zaczynałam pisanie na nowym, całkowicie mangowym blogu, bałam się, że nie uda mi się regularnie pisać, że dopadnie mnie brak weny i skończą się tematy... A tymczasem patrzcie, co tu się wyprawia!

57 opublikowanych postów
73 000 wejść
2 wydawnictwa współpracujące


     Zawsze miałam problem z recenzjami, pisałam je bardzo rzadko, a mimo to były raczej średniej jakości. Na szczęście ostatnimi czasy przestałam bać się recenzowania i w ciągu tego roku napisałam

25 recenzji

w tym

23 na blogu

     Jak na myszę to wielkie osiągnięcie, czuję się ukontentowana :D Dorobiłam się też kilkunastu wspaniałych stałych czytelników, których komentarze nieodmiennie mnie radowały i utwierdzały w przekonaniu, że jednak warto pisać i udzielać się w mangowej blogsferze, ponieważ jest ona wspaniała i naprawdę przyjazna. Dziękuję wszystkim, którzy czytali tego bloga! Cieszę się, jeśli komuś szczególnie spodobała się jakaś notka, coś z mojej pisaniny go zainspirowało, rozbawiło, zaciekawiło. Mam nadzieję, że uda mi się poprawić swój styl i znaleźć jeszcze wiele interesujących tematów. Pamiętajcie, nic tak nie zniszczy Wam umysłów jak Mangowa Norka! Z powodu tego, że to wielka okazja, święto lasu i tak dalej, wstawiłam tu obok zdjęcie świętującej myszy we wianku, w tle mangi, jakżeby inaczej. Jakoś straszna, bo telefon mnie nie lubi, ale przynajmniej wyglądam jak porządna mysza, a nie wyrób myszopodobny jak zazwyczaj, dzięki aparacie.



No i na końcu dodatek – najdziwniejsze słowa kluczowe!

hentai nadal powstają? Panie, i to jakie!
shounen-ai hentai ostry Czy to czasem sobie nie zaprzecza...?
mpreg rodzenie Też mnie interesuje ta kwestia pod względem mechaniki.
eren x levi yaoi gwałt ( ͡° ͜ʖ ͡°)
kogo nawiedza sadako? Mnie.
ciasna norka
levi x eren  gwałt ( ͡° ͜ʖ ͡°) A teraz w drugą stronę.
dobra krewka yaoi Mniam, kaszanka na tomiku!
gwałty w yaoi wiara
snape gwałci pottera (σ_σ)
fajne yaoi z dobra krwska Muuuu! Piękne holsztynki.
myszkowa norka Kawaii! (♥.♥)
jak być seme 
walkiria merkel to córka Hitlera (O.O)


     Tak się złożyło, że udało mi się znaleźć pracę na etat. Plus jest taki, że będzie na mangi i studia, jednak jest też minus – nie ma mnie w domu ponad 12 godzin, więc mam mało czasu wolnego, praktycznie wcale. Posty w lipcu będą się pojawiać rzadziej, a komentować Wasze blogi będę głownie w weekendy.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Najdziwniejsze mangowe obiekty miłości

     Powiadają, że każda potwora znajdzie swojego amatora. Współcześni twórcy bardzo wzięli sobie to powiedzonko do serca i zaczęli produkować mnóstwo romansów paranormalnych. Czemu ograniczać się tylko do wąpierzy, przecież to stare, Carmille i tak dalej, trzeba nowości, świeżości, niech będzie romans z kosmitami! Wschodni twórcy w swoich mangach różne nietypowe romanse umieszczali od dawna. Wybrałam kilka moim zdaniem najdziwniejszych obiektów miłości, jakie można sobie wyobrazić, ale niekoniecznie się powinno.

1. Tasiemiec – Parasistence Sana


     Jedna z naczelnych zasad fandomu brzmi, że moe może być absolutnie wszystko, ale potrzeba prawdziwego geniuszu, żeby uczynić śliczną dziewczyną pasożyta wewnętrznego. W sumie to jakaś pokrętna logika w tym jest, no bo z kim można być bliżej niż z tasiemcem? Chyba tylko z bakterią w jednej ze swoich komórek. Mangę zrecenzowałam TUTAJ


środa, 22 czerwca 2016

Long Live the Queen (visual novel) – recenzja

     Każdy miał kiedyś w życiu taką chwilę, gdy rozmyślał o tym, jak by to było zostać władcą jakiejś krainy, cieszyć się uwielbieniem poddanych, opływać w luksusy i ustanawiać prawo. Polowania na jelenie w królewskich lasach, piękne kreacje balowe, cóż za życie! Istnieje gra, która może uczynić nas na krótki czas następcami tronu, jednak nie zdziwcie się, gdy zamiast zdobyć koronę, wylądujecie w lochach lub w mackach wielkiej ośmiornicy...


Tytuł: Long Live the Queen
Studio: Hanako Games
Rok wydania: 2013
Typ: visual novel z elementami RPG
Tryb: single player

     Nigdy nie byłam typem gracza i nosiłam dumnie czułki mola książkowego, jednak kiedy mój wujek wygrał pewną grę utrzymaną w stylistyce mangowej, musiałam koniecznie się z nią zapoznać. W końcu jak można być tak zapalonym mangowcem, a nigdy nie wypróbować swoich sił w visual novel? Long Live the Queen nie jest w zasadzie pochodzenia czysto japońskiego, ale nie odstaje za bardzo formą od produkcji z Kraju Kwitnącej Wiśni o Niesmacznych Owocach, więc nadaje się do wypełnienia luk w swojej zbroi doświadczeń otakusa pospolitusa.  

sobota, 18 czerwca 2016

Porównanie okładek – Drifters

     Dawno temu, kiedy po świecie chodziły jeszcze pumy wschodnie, istniał pewien blog mangowy, który zajmował się między innymi publikowaniem porównań mangowych okładek z różnych krajów. To zacny pomysł, więc postanowiłam zrobić podobne zestawienie. Moją ofiarą padła manga Drifters od Kouty Hirano, bardziej znanego z Hellsinga. Nie czytałam jeszcze tomiku, którego okładką będziemy się zajmować, więc nie mogę powiedzieć za dużo o fabule, ale pewnie to tylko kwestia czasu *wink wink*, dziś zapomnijmy o takich rzeczach jak akcja i bohaterowie, skupmy się tylko na sprawach wizualnych. To wszystkie okładki, do których udało mi się dokopać.

JAPONIA
Wydawnictwo: Lezhin

     Oto oryginalna okładka wprost z Japonii. Po sieci krąży jeszcze jedna, bardziej czerwona wersja, ale rzuciłam okiem na zdjęcia wydanych tomików, a na nich była ta. Zwróćmy uwagę na to, że mamy tytuł w dwóch językach, a w zasadzie dostajemy po prostu tłumaczenie na kanę, coby Japończyk łatwiej przeczytał.

wtorek, 14 czerwca 2016

Brelok Miku – recenzja

     Mangowcy mają w sobie coś z chomików i myszoskoczków – są obdarzeni instynktem zbieracza. Półki uginające się od mang, ligh novel i artbooków są największą dumą, przypinki nosi się jak ordery, a figurki poleruje z największą pieczołowitością i uwagą. Nie każdy fan może sobie pozwolić na taką Racing Miku za miliony monet, dlatego dobrą alternatywą są różne breloczki i gashaphony, które oprócz tego, że są tanie, mogą towarzyszyć nam niemal wszędzie i cieszyć oczy. Jakiś czas temu w empikach przy kasach pojawiły się pewne niebieskie pudełka, w których kryją się saszetki z breloczkami przedstawiającymi Hatsune Miku. Jak mogłam nie skorzystać! W końcu się ugięłam i zaadoptowałam mini Miku.



czwartek, 9 czerwca 2016

Gówno. Czarna Walkiria – recenzja

     Większość z Was, czytelnicy, trochę mnie już zna i wie o mnie co nieco. Jestem twarda mysza, która pisała o najbardziej absurdalnych i złych yaoi, publikowała recenzje hentai i gore, ogólnie mysza, co przerzuciła tony mang, książek i kiepskich opek. Myślałam, że widziałam wszystko, ale życie ostatnio pokazało, że byłam zbyt pyszna. Dzisiaj pierwszy raz zastanawiam się całkowicie poważne, czy nie wypić trochę wody ognistej przed pisaniem recenzji. Nie mam pojęcia, czy uda mi się przebrnąć przez to na trzeźwo... Po zastanowieniu stwierdziłam, że jednak nie dam rady. Nie przepadam za alkoholem, ze znajomymi wypijam zwykle jedno piwo, więc pomyślcie, jaki kaliber ma dzieło, z którym dzisiaj będziemy się mierzyć. Nie wiem, czy wyjdziecie z tego tacy sami, pewne ślady na umysłach pozostaną na zawsze... Gotowi? Ha, to był żart, na to, co Wam dziś zaprezentuję, nie można być gotowym!

     Wyobraźcie sobie naprawdę okropne yaoi z Miłością Od Pierwszego Gwałtu, dodajcie najbardziej koszmarną kreskę, jaką możecie sobie wyobrazić, potem wrzućcie do garnka trochę marnych żartów, nawóz, dolejcie soku z muchomorów sromotnikowych i wsypcie proszek na porost głupoty. Potem wyłówcie szumówką (taka łycha-durszlak) resztki sensu i ciągłości fabularnej, które wypłynęły na powierzchnię wywaru razem z okami tłuszczu. Gotowe? W takim razie wiecie już mniej więcej, czym jest Czarna Walkiria.







Tytuł: ,,Czarna Walkiria"
Autor: Sitriel
Wydawca: The Cold Desire
Gatunek: fantasy, romans, komedia, doujinshi, nawóz
Tom: 1
Cena okładkowa: 9,99zł






poniedziałek, 6 czerwca 2016

Antologia mang FANTASY tom 1 – recenzja

     Wszyscy znamy wydawnictwa szerzące w naszym kraju miłość do mang, obecnie jest ich osiem, istnieje jednak jeszcze jeden tajemniczy wydawca, który dla odmiany zajmuje się publikowaniem twórczości polskich artystów, ale wzorowanej na komiksach azjatyckich. Mówiąc krótko  – mangopolo, mańgi, djny, te sprawy. Wtajemniczeni zdążyli się już pewnie zorientować, że opisuję kontrowersyjne The Cold Desire. Nic tak nie dzieli fandomu jak działalność tej grupy, jedni zachwycają się możliwością wydania pracy szarego człowieczka z Polski, inni załamują się poziomem rzeczonych dzieł oraz sposobem wydania. Czarny PR zrobiła wydawnictwu publikacja prac niejakiej Sitriel (notka o jej największym dziele już w czwartek, nie przegapcie ( ͡° ͜ʖ ͡°) ), postanowiłam dać mu jednak szansę i sięgnęłam po pierwszą część Antologii mang FANTASY. Tomik jest cieniutki jak ogonek badylarki, ale zmieściły się w nim aż cztery historie.







Tytuł: ,,Antologia mang FANTASY"
Autor: praca zbiorowa
Wydawca: The Cold Desire
Gatunek: fantasy, romans, komedia
Tom: 1
Cena okładkowa: 8,50zł






piątek, 3 czerwca 2016

Mangowe zdobycze! Wiosna 2016

     Oto stało się – mysza napisała już wszystkie matury i może wrócić do swojego kawaii mangowego blogaska. Oj, będzie się działo, mam przygotowane naprawdę mocne notki. Wrócimy do tematu absurdalnie wręcz złych yaoi, dowiecie się, że romans z tasiemcem jeszcze nie był takim dziwnym pomysłem, do tego pozwolę Wam zakosztować najprawdziwszego zła, po czym nawet oczu kąpiel nie pomoże. Na razie jednak spokojnie, zwykła notka ze stosikiem. Stosem. Stosidłem. No, troszkę zaszalałam, przyznaję się bez bicia. 



Pandora Hearts #22
Ao no Exorcist #16
Kuroko's Basket #10-12
Złamane Skrzydła #3
Sword Art Online #9
Drrr!! #1
Log Horizon #1
Zerowa Maria i puste pudełko #2
Acony
Gdy zapłaczą cykady. Księga dryfującej bawełny
Gdy zapłaczą cykady. Księga morderczej klątwy
Tayu Tayu
Święta Teresa z Avila
Antologia mang FANTASY #1
Czarna Walkiria (aaaaaaa!!!!)
Berserk #8
Atak Tytanów #8-10
Blame! #1


środa, 27 kwietnia 2016

Wesoła wieś. Tayu Tayu – recenzja (hentai, +18!)

     Niespodzianka, notka znienacka ;) Uwaga, tylko dla pełnoletnich!

     Znaleźliście się pewnie w sytuacji, gdy ktoś spojrzawszy na Wasze ukochane tomiki mang, przypinki czy piórnik z ulubioną postacią z anime, zaśmiał się i rzucił tekstem ,,hyhy, znowu te japońskie pornobajki". No jakże tak można. Jeśli jednak ktoś przyłapie Was na czytaniu tego bloga, to nie bijcie go za określenie ,,japońskie pornobajki", ponieważ ono będzie w stu procentach słuszne.






Tytuł: ,,Tayu Tayu"
Autor: Yamatogawa
Wydawca: Yumegari
Gatunek: hentai, komedia, harem, romans, szkolne
Ilość tomów: 1
Ograniczenie wiekowe: 18+
Cena okładkowa: 29,99zł






     Nasz mały rynek mangowy w ostatnich latach zaliczył naprawdę duży skok. Kiedyś często robiło się listy gatunków, które są tak zwanymi ,,wielkimi nieobecnymi" i próżno ich u nas szukać. Dzisiaj większość z tych nisz została zapełniona, jak w przypadku yaoi i seinenów, inne zapełniają się powoli, jak choćby yuri i sci-fi. O ile znalazły się osoby, które miały nadzieję, że kiedyś wydadzą u nas Zakochanego Tyrana, to chyba nikt nawet nie liczył na pojawienie się w Polsce prawdziwego rynku hentai. Witchcraft był dosłownie gromem z jasnego nieba. Wielu mangowców wzruszyło ramionami i stwierdziło, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i raczej Yumegari nie pójdzie w tym kierunku. A tu niespodzianka, Witchcraft okazał się hitem i właśnie trzymam w rękach polskie wydanie Tayu Tayu – kolejnego hentai od Yamatogawy.


sobota, 2 kwietnia 2016

Zawieszenie bloga na czas okołomaturalny

     Witam wszystkich w ten słoneczny dzień :) Bardzo się cieszę, że Mangowa Norka ma tak świetnych stałych czytelników i pisanie tekstów sprawia mi dużą radość, ale niestety, muszę na pewien czas zawiesić bloga z powodu matury. Rzeczywistość jest nieubłagana, mysza dopiero będzie mierzyć się z tym egzaminowym smokiem. Zdania, nauka, lektury, w tym napiętym okresie ciężko byłoby mi znaleźć dość czasu na tworzenie notek i komentowanie Waszych blogów, już sprawia mi to trudności. Nie chc6iałabym robić nic na pół gwizdka. Blog powróci w połowie maja, mam nadzieję, że nie zapomnicie o Norce przez te półtora miesiąca, bo inaczej przyjdzie Wielka Zła Szczura i pożre Wam wszystkie kable w domu >:)

mysza zrobiona w ubierance

     Po przerwie powrócę z dłuuugą recenzją Blame!, pojawi się też recenzja gry i mini figurki, a także zaserwuję wszystkim spragnionym mocnych wrażeń notki o yaoi, dawno nie było nic o boys love na Yaoicowej Norce. Szykuję też kilka niespodzianek :) Bałam się opublikować tę informację wczoraj, żebyście nie pomyśleli, że to żart... Wszystkim innym tegorocznym maturzystom życzę powodzenia i trzymam kciuki!

niedziela, 20 marca 2016

Żabki. Dendrobates – recenzja

     (wróciłam do komciania i działania!)

    W tropikalnych lasach Ameryki oprócz ślicznych kapibar żyje wiele niebezpiecznych drapieżników. Każdy pewnie słyszał o anakondach, miażdżących ofiary w splotach swoich mocarnych mięśni, podstępnych kajmanach czających się w mętnych wodach i atakujących znienacka cętkowanych jaguarach. W rzeczywistości najbardziej przerażające zagrożenie jest malutkie, ma ładne kolorowe plamki i piękne oczka. Śliczne barwne żabki z rodzaju Dendrobates produkują niezwykle silną truciznę, która mogłaby odebrać życie w mgnieniu oka. Pewien zabójca na zlecenie postanowił być równie morderczy jak te niepozorne żabki.







Tytuł: ,,Dendrobates" 
Autor: Ishiwata Youji (scenariusz), Yamane Akihiro (rysunki)
Wydawca: Akita Shoten
Gatunek: akcja, dramat, kryminał
Grupa docelowa: seinen
Ilość tomów: 6







      Na pewno znacie takie pojęcie jak miejsca legenda. W Japonii krążą pogłoski, że istnieje Człowiek o tysiącu broni, który, jeśli się mu odpowiednio zapłaci, zadba o wymierzenie sprawiedliwości, bezlitośnie zabijając tych, którzy na to zasłużyli. Inspektor Miura wie jednak dobrze, że tajemniczy mściciel istnieje naprawdę, nie ma jednak pojęcia, że jest nim niepozorny policyjny księgowy Sengawa, którego zdarza mu się widywać.

poniedziałek, 14 marca 2016

Lecznicza kula – kusudama

     Chińczycy mieli zawsze jakiś taki pociąg do papieru, w końcu to ich sztandarowy wynalazek. Znaleźli dla niego naprawdę wiele ciekawych zastosowań, które do dziś zadziwiają swą pomysłowością – możecie wierzyć lub nie, ale swego czasu robiono nawet papierowe zbroje, które były całkiem skuteczne. W Państwie Środka powstało również origami, czyli szuka składania papieru w celu otrzymania różnych ślicznych kwiatuszków i stworzonek. Pewnie zaraz oburzeni wykrzykniecie, że przecież to Japończycy zaczęli pierwsi składać cuda z karteczek, jest to jednak mit – w rzeczywistości mieszkańcu Kraju Wschodzącego Słońca przejęli i rozwinęli pierwotnie chińską sztukę. Origami trwale wrosło w japońską kulturę i zajęło w niej ważne miejsce. Ponieważ artyści zawsze dążyli do doskonałości, a bryłą idealną jest, jak wiadomo, kula, powstały specjalne papierowe kule kusudama.

https://www.flickr.com/photos/ligitos/4185313986

     Kusudamy to wieloelementowe kule z papieru, najczęściej zrobione ze specjalnie sklejonych sztucznych kwiatów, ale istnieje wiele różnych wariantów, dla każdego coś miłego. Często doczepia się do tej papierowej dekoracji sznurki lub wstążeczki na przyozdobę, zawsze fajnie, jak się coś kolorowego dynda. Kusudama dosłownie znaczy ,,lecznicza kula", co wzięło się z czasów starożytnej Japonii, kiedy kusudamy odgrywały rolę w obrzędach shintoistycznych. Kule wypełniano substancjami zapachowymi, które miały za zadanie odstraszyć wszelkie demony i inne paskudniki, coś w rodzaju świętych kadzideł. 

      Dzisiaj kusudamy wiesza się na szczęście podczas różnych uroczystości, takich jak otwarcie nowego sklepu czy przeprowadzka. Papierowe kule są często dawane jako prezent. Ponieważ niektóre modele mogą składać się nawet z sześćdziesięciu części, a robienie kusudamy należy do trudnych, wymagających zręczności zadań, origami to jest uznawane za symbol cierpliwości i dobrych intencji. Mnie osobiście przeraża perspektywa wykonywania tak misternej ozdoby, dowiedziono, że szczureczki skupiają się na niezbyt interesującej czynności przez pół minuty, a ja jestem myszą, więc pewnie byłabym w stanie wysiedzieć nad kusudamą ledwie piętnaście sekund.

BIO-CHEM ALERT: ON

      Uważa się, że kusudama była prababcią origami modułowego, jej cechy atawistyczne to konieczność sklejania poszczególnych elementów składowych, origami modułowe cechę tę utraciło i kleju używać przy nim absolutnie nie wolno. Kusudamy również ewoluowały, dzisiejsze modele można złożyć bez konieczności zszywania czy paciania spoiwami. Niektórzy origamistyczni puryści uważają, że leczniczych kul w ogóle nie można zaliczyć do origami, ale niektórzy to uważają, że ptaki nie mogą być zaliczane do dinozaurów, więc wiecie, różnie bywa.

BIO-CHEM ALERT: OFF

     Moja kusudama to model UFO, idealna rzecz dla ufologa. Ponieważ, jak już wcześniej wspomniałam, moje mysie ręce nadają się może do naciskania klawiszy na klawiaturze, ale do składania papieru już nie, to cacko wykonał dobry ziomek Temus.


czwartek, 3 marca 2016

Mangowe zdobycze! (luty)

     Choć luty to najkrótszy miesiąc w roku, okazał się bardzo bogaty pod względem mangowym. Stosy rosną jak grzyby w wilgotnym lesie, szczury grubną, wiosna nie idzie. Wczoraj zgubiłam portfel, w którym była niebotyczna jak dla mnie suma czterdziestu złotych, za co ja teraz mangi kupię, czuję się jak rozdeptana żaba. Ból, depresja, bieda. 


Pandora Hearts #20-21
Kuroko's Basket #9
Ao no Exorcist #15
Sword Art Online #7-8
Monster Petite Panic #1
Zerowa Maria i puste pudełko #1
Antologia mang doujinshi #1
Berserk #7
Opowieść Panny Młodej #7
Otaku #57-58
Brelok Hatsune Miku

środa, 24 lutego 2016

Monster Petite Panic – recenzja

      Są na świecie różni maniacy, którzy śledzą doniesienia o zjawiskach paranormalnych, czytają proroctwa Baby Wangi i oddają się różnym dziwnym badaniom, budząc śmiech u poważnych ludzi. Wszystko dzieje się w strefie tajemnic. Wyobraźcie sobie teraz całkiem odmienną rzeczywistość, w której nadprzyrodzone moce są zjawiskiem powszechnym i stanowią po prostu kolejny z elementów codzienności...






Tytuł: ,,Monster Petite Panic"
Autor: Kanda Neko
Wydawca polski: Dango
Wydawca oryginalny: Nihon Bungeisha
Gatunek: yaoi, komedia, szkolne, nadprzyrodzone
Grupa docelowa: josei
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 21,90zł






     Gdzieś w mnogości innych wymiarów istnieje sobie świat, w którym każdy człowiek rodzi się z mocą zwaną kago. Powszechnie wiadomo, że ludzie różnią się od siebie i posiadają odmienne umiejętności – niektórzy są mądrzejsi od reszty, jedni biegają szybciej, drudzy wolniej, ktoś dzieli w pamięci do piątego miejsca po przecinku, a ktoś ledwie daje radę policzyć, ile będą go kosztowały zakupy w sklepie. Tak samo jest z kago, które może objawiać się u poszczególnych osobników w rożnym natężeniu. W przypadku przedstawicieli większości populacji moc nie jest zbyt silna i w zasadzie nie ma większego wpływu na codzienne życie, czasem jednak los bywa kapryśny i rodzą się ludzie z bardzo silnym kago. Opanowanie takiej siły nie jest wcale proste, powstają więc specjalne placówki edukacyjne  Myślicie, że Wasza szkoła była straszna? Najwidoczniej nie byliście w tej, do której uczęszczają głowni bohaterowie mangi, inaczej szybko zmienilibyście zdanie. 

niedziela, 14 lutego 2016

Dragons Rioting tom 1 – recenzja

      Fani ecchi swego czasu bardzo obrazili się na Waneko, kiedy wydawnictwo zdecydowało się na cenzurowanie Hatsukoi Limited. Nieładnie. Słaba sprzedaż dobitnie pokazała, że droga do serca mangowca wiedzie inną stroną. Wydawnictwo zreflektowało się jednak i zapowiedziało wydanie pełnokrwistego ecchi. O Dragons Riotning niewielu słyszało, ale informacja, że ręce cenzury nie dotkną mangi nawet najmniejszym paluszkiem, spowodowała, że nowość została przyjęta z entuzjazmem. Nasz rynek coraz bardziej zbereźny się staje... 





Tytuł: ,,Dragons Rioting"
Inne tytuły: ,,Dragons Raiden"
Tom: 1
Autor: Watanabe Tsuyoshi
Wydawca polski: Waneko
Wydawca oryginalny: Fujibi Shobo
Gatunek: ecchi, akcja, komedia, harem, szkolne, sztuki walki
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 1+ (6+)
Cena okładkowa: 19,99zł





niedziela, 7 lutego 2016

Pasożyt – twój dobrobyt! Parasistence Sana – recenzja

     Każdy w szkole uczył się swego czasu różnych ciekawych rzeczy o pasożytach. Tasiemce, glisty i inne przyjemniaczki. Jeśli mowa o tego typu stworzeniach, to mamy raczej niezbyt przyjemne skojarzenia. Chyba nikomu nie spodobałoby się, gdyby w jego przytulnych wnętrznościach zagnieździł się japoński tasiemiec morski, poczekajcie jednak, bo możecie niedługo zmienić zdanie...





Tytuł: ,,Parasistence Sana"/,,Kisei Kanojo Sana"
Autor: Sunagi Izumo (scenariusz), Soumatou (rysunki)
Wydawca: Kadokawa Shoten
Gatunek: komedia, ecchi, harem, szkolne, romans, sci-fi
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 2

     Nastoletni Karato Masukawa prowadzi dość zwyczajne życie, jak to na głównego bohatera ecchi shounena przystało. Jego ojciec jest profesorem biologii, który postawiony przed trudnym wyborem syn vs praca badawcza, wybrał pracę. Rzeczonemu synowi nie dokucza jednak samotność, bo zawsze gdzieś wokół niego kręci się jak satelita kuzynka, która za punkt honoru postawiła sobie dobranie się do majtek chłopaka. Karato zawsze może też zwrócić się do seksownej szkolnej pielęgniarki, która zajmowała się nim jako dzieckiem. 

środa, 3 lutego 2016

Wszystko w poważaniu. Sex Pistols – recenzja

      Mózg to jeden z najbardziej wrażliwych organów, nośnik świadomości, komputer, na którym działa program zwany mangowcem. Nie potrafimy przeszczepić tego narządu i nadal nie rozgryźliśmy do końca mechanizmów, które kierują jego pracą. O tak ważne elementy naszego ciała należy dbać i traktować je z należytym szacunkiem, jednak zdarza się, że człowiek, opętany masochistycznymi pragnieniami, sięgnie po coś, co będzie miało naprawdę negatywny wpływ na jego cenny mózg. Jedną z najbardziej mózgożerczych rzeczy, jakie można znaleźć w mangowym świecie, jest bez wątpienia pewna manga o wiele mówiącym tytule Sex Pistols.







Tytuł: ,,Sex Pistols/Love Pistols" 
Autor: Tarako Kotobuki
Wydawca: Biblos, Libe Shuppan
Gatunek: yaoi, komedia, romans, science-fiction, nadprzyrodzone, okruchy życia, dramat
Grupa docelowa: josei
Ilość tomów: 8+







środa, 27 stycznia 2016

Mroczna Japonia (3) – Dziewczynka ze szczeliny

     Elektryczność dopiero niedawno zagościła na stałe w naszych domach. Wszystkie te żaróweczki, lampy łukowe i inne cuda pojawiły się stosunkowo niedawno. Wcześniej przez wiele setek lat trzeba było zadowolić się światłem świec i kaganków. Wiadomo, że kilka płomyków nie zapewniało takiej jasności jak dzisiejsze oświetlenie elektryczne, więc po zapadnięciu zmroku, mimo zapalonych świec, większa część pomieszczenia pozostawała nadal zacieniona. Ludzie zasiedlali ciemne kąty i zakamarki różnymi fantastycznymi stworzeniami, które miały czaić się w mroku. W Japonii nie było inaczej, złe duchy mogły kryć się w zasadzie wszędzie. Wiecie, że istniał specjalny rodzaj demona, który na swoje siedlisko obrał szczeliny?

http://trudetski.deviantart.com/art/Rena-s-Gonna-Get-You-56444480
     Macie czasem wrażenie, że ktoś Was obserwuje, choć pokój jest całkiem pusty? To nie roztocza czy pająki, to dziewczyna ze szczeliny! Na pewno dobrze znacie szczeliny w meblach lub drzwiach, czy wiecie jednak, że czasem można zauważyć oko, które patrzy zza takich szparek? To dziewczynka ze szczeliny, jeśli ją zauważysz, prawdopodobnie duch zaproponuję Ci zabawę w chowanego. Wszyscy wiemy, że zabawy w chowanego z postaciami z innego świata źle się kończą... Demoniczna dziewczyna może wciągnąć nas przez szczelinę do innego wymiaru lub do zaświatów, prawdopodobnie do piekła. Japońskie straszne opowieści takie właśnie są. Strzeżcie się.

     Notka króciutka, taki mały odpoczynek od tych długaśnych myszowych recenzji. Pewnie zapomnieliście już, że istnieje taki cykl jak Mroczna Japonia. 

piątek, 22 stycznia 2016

Baśń o baroku. Dziewczyny z ruin – recenzja

Ruina lub ruiny (z łac. ruere – przewracać się) – widoczne pozostałości zniszczonego, lecz niecałkowicie rozebranego obiektu budowlanego.           (Wikipedia)




Tytuł: ,,Dziewczyny z ruin"
Inne tytuły: ,,Haikyo Shoujo"
Autor: Tsukiji Nao
Wydawca polski: Waneko
Wydawca oryginalny: Kodansha
Gatunek: dramat, fantasy, psychologiczny, tragedia, realizm magiczny
Grupa docelowa: shoujo
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 19,90zł




sobota, 16 stycznia 2016

Przełęcz wspomnień. Powóz lorda Bradleya – recenzja

– Jak myślicie, kogo w tym roku wybiorą?
– Wydaje mi się, że to będzie Diana, jest w końcu z nas najpiękniejsza... Chciałabym być choć trochę tak ładna...
– Jestem pewna, że ciebie tez kiedyś wybiorą, masz taki cudowny głos, idealnie nadajesz się do opery! Na pewno i po ciebie przyjedzie w przyszłości powóz lorda Bradleya!





Tytuł: ,,Powóz lorda Bradleya"
Inne tytuły: ,,Bradherley no Basha"
Autor: Hiroaki Samura
Wydawca polski: Waneko
Wydawca oryginalny: Ohta Shuppan
Gatunek: dramat, historyczny, psychologiczny, tragedia
Grupa docelowa: seinen
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 19,90zł





środa, 13 stycznia 2016

Karnawał nowości wydawnictw – podsumowanie

     Waneko jest najzwyczajniej we wszechświecie niepoprawne. Obiecywało, że karnawałów więcej nie będzie, a już na pewno nie szybko. Jak dobrze, że nasze kotki szybko zmieniają zdanie! Zaledwie po pięciu miesiącach od ogłoszenia sześciu nowości, w tym jednej light novel, uraczono nasze mangowe serca kolejną plejadą zapowiedzi! Oczywiście, jak zawsze znajdą się malkontenci, którzy stwierdzą, że nasz rynek się stacza, a kotki to najgorsze wydawnictwo w Drodze Mlecznej, ale miło wiedzieć, że ogłasza się u nas coraz więcej.

      Dziwnym trafem zawsze wtedy, kiedy Waneko robi swoje słynne karnawały, inne wydawnictwa też mają coś do ogłoszenia, tym razem zaszalały i doszło do czegoś bezprecedensowego. W efekcie wiosną tego roku wyjdzie chyba pisiont nowości. I to jakich!

WANEKO

1. Baraou no Souretsu



Autor: Aya Kanno 
Ilość tomów: 5+ (tomów ma być docelowo 8-13)
Gatunek: dramat, historyczny, nadprzyrodzone, gender bender, akcja
Grupa docelowa: shoujo
Format: standardowy, obwoluta
Cena: 19,99zł
Data premiery: 19 marca 2016



Czy kupię? Nie, ale przeczytam.



     Wojna Dwóch Róż, dawna Anglia, elementy nadprzyrodzone, śliczni panowie. Na pewno się sprzeda. Szkoda, że standardowy format. Kreska mnie w pewien dziwny sposób intryguje, więc na pewno postaram się przeczytać, ale za dużo dobrych tytułów wychodzi wiosny tego roku, nie jestem w stanie zarobić na wszystkie :,( Narzekanie, że jakiś tytuł, którego nikt nie zna, a nie Arslan. Bardzo dobrze, że nie Arslan, ponieważ wedle informacji Waneko, tylko jeden z tych czterech tytułów ma anime i są w nich mangi, które bardziej pragnę od Arslana. Oczywiście, znałam ten tytuł, mysza jest niebezpieczna.