Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


niedziela, 15 listopada 2015

Tragedia antyczna w wydaniu azjatyckim. Kwiaty grzechu – recenzja


W recenzji zastosowałam zapis imion przyjęty przez wydawnictwo Kotori. 


     Słyszeliście o tych dziwnych bliźniakach Eun? Tak, z waszej szkoły. No, Sewa jest naprawdę piękna, ale nie róbcie sobie nadziei, jest okropnym odludkiem i ponoć ma dziwne upodobania. Nie żartuję, mam znajomą w ich klasie i mówi, że nasza piękność ma obsesję na punkcie swojego braciszka. Okropne, nie? Do tego ma mizofobię, wiecie, taki lęk przed brudem, mania czystości. Dziwadeł nie brak...





Tytuł: ,,Kwiaty grzechu"
Inne tytuły: ,,The Flowers of Evil"/,,Ak-eui Kkot"
Autor: Lee Hyeon-sook
Wydawca polski: Kotori
Wydawca oryginalny: Daiwon
Gatunek: tragedia, dramat, psychologiczny, dojrzały, romans, szkolne życie
Grupa docelowa: shoujo
Ilość tomów: 7
Cena okładkowa: 19,90zł





      Do jednego z koreańskich liceów przenosi się nastoletni Kihoon i na samym początku staje się świadkiem dwuznacznej sceny między dwójką innych uczniów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ot, jakaś para miętosi się w krzakach, typowe realia szkolnego życia, gdyby nie to, że nasza dwójka okazuje się być rodzeństwem, które w dodatku Kihoon zna z podstawówki. Sewa i Sejoon to bliźnięta obdarzone anielską urodą, połączone specyficzną więzią. Spędzają ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę i, choć nie są już dziećmi, śpią razem w jednym łóżku. Odgradzają się przez to od swoich rówieśników, tworzą swój własny świat przeznaczony tylko dla dwóch osób. Czy taki stan jest jednak właściwy? Jak długo można go utrzymać?

środa, 11 listopada 2015

Nie ratujmy świata. Hoshi no Samidare – recenzja

     Jeśli uważnie śledzicie polskie życie okołomangowe, zapewne wiecie, że istnieje mityczna Manga, Której Tytułu Nie Wolno Wymawiać. Jej fani słynęli z przeróżnych akcji mających na celu nakłonienie wydawnictw, a zwłaszcza Waneko, do wydania tego mrocznego dzieła w kraju cebuli i buraków. Niestety, owe zmasowane ataki odniosły skutek całkiem przeciwny od zamierzonego i teraz nikt nie chce nawet o tej serii słyszeć. Chodzą pogłoski, że w pewnych miejscach w Internecie można dostać bana lub ostrzeżenie za samo tylko wymienienie jej tytułu! W sekrecie powiem Wam, że zwie się ona Hoshi no Samidare i postanowiłam ją przeczytać. Tylko pamiętajcie, jeśli ktoś będzie pytał, to nic nie wiecie!






Tytuł: ,,Hoshi no Samidare"/,,Lucifer and the Biscuit Hammer" 
Autor: Mizukami Satoshi
Wydawca: Shonen Gahosha
Gatunek: komedia, akcja, romans, okruchy życia, fantasy, dramat, sztuki walki, przygodowe
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 10





     Każdy japoński rysownik wie, jak powinna zacząć się porządna manga. Przepis jest prosty, najpierw bierzemy zwyczajnego nastolatka, solidnie doprawionego nieśmiałością i nierozgarnięciem, następnie wrzucamy do jego szarego życia jakąś niezwykłą postać nie z tego świata, najlepiej cycatą i skąpo odzianą. Ewentualnie możemy postawić na drodze głównego bohatera jakieś śmieszne  lub dziwaczne stworzonko lub przedmiot, przez które w przyszłości zostaną nawiązane relacje z cycatą i skąpo odzianą postacią nie z tego świata. Mizukami Satoshi prawidła mangowego świata zna i rozpoczyna mangę w sposób bardzo sztampowy – do zwyczajnego studenta, zwącego się Amamiya Yuuhi, przybywa gadająca jaszczurka, która informuje go o niezwykle ważnej misji. Zagranie na miarę klasycznego shounena, jednak Hoshi no Samidare klasycznym shounenem nie jest.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Dobre yaoice (3)

     Ja wiem. Wiem, że się opuszczam. Staram się nie opuszczać. Czekają recenzję. Wiele rzeczy czeka. Kotori zapowiedziało nowe śliczne yaoice, czekałam na nie od dawna. Byłam w Warszawie, poszłam zobaczyć, jak upada Yatta, wcale nie upadała. Piłam bubble tea z Nagishi i kawę ze geniuszami zła, tak własnie było, nie zmyślam. 


1. Kou Yoneda

     Kiedy pyta się fankę boys love o dobre autorki, w jej odpowiedzi zapewne padnie to nazwisko. Kou Yoneda specjalizuje się w tematach trochę poważniejszych, choć zawsze można też naprodukować mnóstwo djnów do Katekyo Hitman Reborn!. Na naszym rynku za sprawą Kotori pojawiły się jej trzy najpopularniejsze tytuły – obyczajowa jednotomówka Labirynt uczuć, zbiór miniatur NightS oraz nadal wychodzące Złamane skrzydła. To był dobry znak dla polskiego rynku boys love, bo to naprawdę interesujące, w miarę realistyczne i nieprzesadzone tytuły, których grupą docelową jest raczej josei niż shoujo. Ogromnie cieszy fakt, że w kraju, w którym rekordy sprzedaży biło Dia Game i Zakochany Tyran, znajdują się odbiorcy dla Yonedy, Miyamoto czy, z lżejszych autorek, Junko i Natsume Isaku.