Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


piątek, 8 grudnia 2017

Platinum End – recenzja

     Ludzie lubią te piosenki, które już znają. Sprawdzone sposoby są najlepsze, trzymajmy się schematów, fani dostaną to, co lubią, wszyscy będą zadowoleni. Mam wrażenie, że właśnie takie myśli towarzyszyły Ohbie i Obacie podczas wymyślania fabuły ich nowej mangi. Szkoda tylko, że to nie takie proste i nie wystarczy zmieszać ze sobą kilku popularnych w świecie chińskich bajek motywów, żeby osiągnąć sukces...






Tytuł: ,,Platinum End"/,,Platina End"
Rysunki: Takeshi Obata
Scenariusz: Tsugumi Ohba
Wydawca: Shueisha
Gatunek: dramat, nadprzyrodzone, tajemnice, szkolne życie, psychologiczne, romans
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 7+






     Wspomnianego wcześniej duetu Ohba&Obata raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, bo czy jest ktoś, komu nigdy nie obiła się o uszy nazwa Death Note? Można nie lubić tej historii, ale trzeba przyznać, że Notatnik Śmierci wielką mangą jest, która swego czasu miała duży wpływ na światowy fandom. Seria doczekała się anime (które, notabene, jest obecnie najpopularniejszym tytułem na MALu), pięciu filmów, serialu aktorskiego, kilku gier oraz light novel. Kiedy okazało się, że autorzy mangowego pierwowzoru pracują nad nowym tytułem, utrzymanym bardziej w klimatach DN niż Bakumana, zaintrygowani fani od razu rzucili się do czytania. Ja również byłam bardzo ciekawa i liczyłam na wiele. Czy Platinum End spełniło moje oczekiwania? 

niedziela, 5 listopada 2017

Myszowe zdobycze! Wrzesień – październik

     Sława! Większość jesieni już za nami, ale obfitość kolorowych liści nie przełożyła się na obfitość mang u mnie, dlatego znów podsumowanie zakupów, w którym dominują książki. Miałam problemy z wpasowaniem się na nowo w życie studenta, do tego sporo się w moim życiu wydarzyło i pojawiły się różnorodne zmiany, niektóre na gorsze, niektóre zdecydowanie na lepsze. Mam nadzieję, że w listopadzie znajdę czas nawet na obejrzenie jakiegoś anime, ale to chyba marzenie ściętej głowy, pewnie tego koguta, który myślał o niedzieli. Zastanawiam się, czy nie założyć bloga o książkach, bo coraz częściej łapię się na tym, że planuję różne teksty i recenzje podczas czytania. Nie chciałabym zaśmiecać tym Norki, ale z drugiej strony ledwo sobie radzę z jednym blogiem... Pojawiła się także myśl o wznowieniu prac nad analizą jednej z książek naszej kochanej AutorKasi, byliby jacyś chętni do czytania? :>



Blame! #5
Sen o Japonii
Nora, czyli Dom Lalki & Peer Gynt
Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat
Pieśń o Rolandzie
Tam, gdzie wiatr wieje najgłośniej. Moje drugie życie wśród ludzi lodu
Eliza i jej potwory
Żerca
W cieniu Mistrza
Instrukcja obsługi Polski
I tak człowiek trafił na psa
Murcielago #1
Księga Vanitasa #3
Kompleks sąsiada #1
Sword Art Online #16


Jutro
No Game  No Life #7

Na osobnym zdjęciu, ponieważ zapomniałam o tych tomikach i dopiero w połowie pisania notki nadeszło olśnienie.
Został w akademiku i nie ma na zdjęciu (;___;)

Wyż nisz

piątek, 22 września 2017

Mroczna Japonia (4) – ubogie prostytutki

     Eleganckie kurtyzany w pięknych ubraniach, które wyrafinowanym gestem nalewają herbaty do czarek – takie obrazy zwykle pojawiają się przed oczami, kiedy mowa o prostytucji w Japonii. Prawda jednak prezentuje się o wiele mniej kolorowo. Nie każda sprzedająca swoje wdzięki japońska kobieta mogła być oiran (pamiętajcie, to orian trudniły się prostytucją, nie gejsze) lub tayū, wiele z nich żyło w biedzie i nie miało podstawowego wykształcenia. 

Okres Edo – yotaka i sōka 

     Większość dawnych japońskich artystów unikała przedstawiania mrocznych stron otaczającej ich rzeczywistości, w sztuce pojawiały się jedynie wizerunki kurtyzan z wyższej półki, głównie w tak zwanych ,,przewodnikach po dzielnicach rozkoszy". Istnieje jednak kilka wyjątków. Pewnie obiło Wam się o uszy nazwisko Hiroshige. To obok Hokusaia najbardziej znany autor japońskich drzeworytów ukiyo-e, którego największym dziełem jest cykl Sto słynnych widoków Edo. Możemy znaleźć w nim pesymistyczne, utrzymane w ciemnych kolorach dzieło pod tytułem Oumayagashi, które przedstawia dwie yotaka w barce. 

https://en.wikipedia.org/wiki/One_Hundred_Famous_Views_of_Edo
Oumayagashi (Utagawa Hiroshige) 

     Yotaka, czyli nocne sokoły, były najbiedniejszymi prostytutkami. Nie świadczyły one usług w eleganckich domach rozkoszy, ale nosiły ze sobą maty, żeby móc oddać się klientowi w praktycznie każdym możliwym miejscu, w krzakach, pod mostem, w sadzie. Twarze kobiet na drzeworycie wyglądają jak dziwne maski, ponieważ yotaka często cierpiały na rozliczne choroby weneryczne, które poważnie zniekształcały ich ciała. Z tego powodu musiały nakładać wiele warstw makijażu – dzisiaj nazwalibyśmy to ,,tonami tapety". Obok prostytutek siedzi mężczyzna, prawdopodobnie krewny, który sprawuje nad nimi pieczę, czyli ich sutener. Tak, to często właśnie wujkowie, bracia czy ojcowie nadzorowali pracę ubogich ulicznic.

niedziela, 10 września 2017

Naprawdę dziwne yaoice (5) – omegaverse

     Serwus! Jeśli myśleliście, że ten cykl został już zakończony, to grubo się myliliście, bo dziwne gejmangi mają się dobrze, a mysza zawsze przybędzie, żeby ładnie je zaprezentować. Dzisiaj weźmiemy na tapetę yaoice w klimacie omegaverse. Nie wiem, czy kojarzycie ten termin (jeśli nie, to zapewne macie znacznie więcej chęci do życia niż ja), dlatego najpierw pokrótce wyjaśnię, z czym to się je.

     Dwóch panów nie może doczekać się biologicznego potomka, takie są smutne fakty. Fani mang i opowiadań boys love stwierdzili, że to bardzo niesprawiedliwe, dlatego wynaleźli mpregi (męskie ciąże). Uzasadniano takie cuda na kiju magicznymi sprawami, ale niektórzy poszli w inną stronę i tak narodziło się omegaverse. W takim świecie ludzie dzielą się na alfy, bety i omegi. Alfy to królowie reprodukcyjni, którzy potrafią zapłodnić wszystko, co się rusza i ma dwie nogi, bety są zwyczajnymi osobami, a omegi to takie dziwne stworzenia, które czasem mają ruję i wabią alfy feromonami. Omegą może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna, a kiedy alfa przyleci zwabiony cudną wonią, następuje kopulacja i bach!, mamy ciążę. We wielu mangach pojawia się też motyw ,,partnerów", który pochodzi z fanfików  o zmiennokształtnych (nie polecam wchodzić w zakładkę wilkołaki na wattpadzie, nie czytajcie też niczego od Amber Kell, boli). Oczywiście szczegóły różnią się w zależności od konkretnej mangi, ale główny schemat pozostaje ten sam. Omegaverse dają autorom dwie bardzo ważne rzeczy – tłumaczą męską ciążę i dają pretekst do rysowania scen erotycznych, bo przecież na ruję nie ma mocnych. 

    Wbrew pozorom mangi omegaverse potrafią być naprawdę udane i sympatyczne, ale cóż, takie raczej nie zagościłyby na tym blogu. Zapnijcie pasy.


1. Sayonara Alpha
Kimi Ichinashi

Innowacje w mangach i łamanie schematów na ogół są mile widziane, ale cóż, istnieją autorzy, którzy poszukując oryginalności postanowili pójść w naprawdę złym kierunku. Na końcu drogi czekają takie cudeńka jak Sayonara Alpha. Główny bohater to przystojny licealista, typowy król szkoły, który idzie przez życie z dumnie podniesioną głową. To oczywiste, że na pewno jest alfą. Oczywiście pewnego dnia wchodzi w ruję i okazuje się, że tak naprawdę jest omegą, wszystko dlatego, że spotkał przeznaczonego mu przez los alfę. Problem w tym, że jest nim uczeń podstawówki. Dobrze widzicie, głównemu bohaterowi nogi miękną na widok dziecka. Ba, żeby mięknące nogi były jedyną reakcją... Autorka stara się wybrnąć z tej niebezpiecznej sytuacji i w końcu rozdziela bohaterów, ale co sobie porysowała uroczych chłopczyków molestowanych przez licealistów, to jej. Najlepszym elementem mangi jest matka małego alfy, która jako jedyna myśli logicznie, a ponadto ma naprawdę wspaniałe piegi.

wtorek, 5 września 2017

Rycerze Sidonii a Solaris – inspiracje Lemem w mandze?

     Science-ficiton to jeden z moich ulubionych gatunków, dlatego cieszę się z każdej mangi utrzymanej w tych klimatach, która wychodzi w Polsce. Rycerze Sidonii byli dla mnie jedną z pozycji obowiązkowych, w końcu to sci-fi, a do tego Nihei! Podczas czytania miałam wrażenie, że coś mi ta historia przypomina, a już w okolicach czwartego tomu niesprecyzowane wrażenie zmieniło się w pewność. Rycerze Sidonii mają naprawdę wiele wspólnego z Solaris!

     Moi znajomi wiedzą, że jestem wielką fanką Stanisława Lema i mogę rozmawiać o nim i jego twórczości godzinami, a nawiązania potrafię dostrzec praktycznie wszędzie, takim tokiem idą moje myśli. Tym razem jednak coś faktycznie jest na rzeczy i widoczne w Rycerzach Sidonii inspiracje Solaris nie są jedynie produktem mojej wybujałej wyobraźni... Chyba. Czy to możliwe, żeby Tsutomu Nihei znał książkę polskiego autora i wykorzystał z niej co nieco podczas tworzenia swojej mangi, a może to jedynie przypadek?

Rycerze Sidonii

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Mangowe zdobycze! Kwiecień – sierpień

     Ponieważ miałam dużo wolnego czasu, brakło mi siły na pisanie bloga, w dodatku nastała bieda i nie stać mnie było na mangi, dlatego od marca nie pojawiła się żadna notka z mangowymi zbiorami. Z kronikarskiego obowiązku wstawiam zdjęcia nabytków teraz, bo jeśli tego nie zrobię, to potem pogubię się już całkowicie i nastaną mroczne czasy, a tego przecież byśmy nie chcieli. Nie będę opisywać najciekawszych zdobyczy, ponieważ mi się nie chce upłynęło już dużo czasu i nic nie ma sensu. 

     Jeśli ktoś powie, że widzimy tu bogactwo i kłamię, kiedy piszę o biedzie mangowej, to niech przypomni sobie, że widoczne tutaj tomiki to całe moje książkowe i mangowe zakupy uczynione na przestrzeni pięciu miesięcy. Wpadły mi jeszcze magazyny mangowe i rolnicze, ale nie wstawię ich tutaj, ponieważ już dostatecznie mieszam zawodowe sprawy z blogasiem i samo wypisanie tytułów książek mnie zmęczyło raczej nikt by nie docenił katalogu buhajów. 


Kanon graficzny #1
Blame! #4
Saga winlandzka #1
Jackass!
Czwarty: Tatsuyuki Oyamoto
Po lekcjach x w kucyku
Ao no Exorcist #18-19
Kuroko's Basket #18
Najlepsza na świecie
Re: Zero #1
No Game No Life #5-6
Overlord #3
Drrr!! #6
Sword Art Online #14-15


Cudowne dzieci
Piąta fala. Ostatnia gwiazda
Po trzecie dla zasady
Roksolanki
Sarmatyzm
Głupi Jakub
Sztuka rymotwórcza
Transakcyja
Freuda teoria snów
Pan burmistrz z pipidówki
Panna Maliczewska
Pieśni sobie śpiewane
Podolanka
Dzierzkowski. Wybór nowel i obrazków
Wielki świat Capowic
Biurko
Niezwyciężony
Deklaracja
Polska odwraca oczy
Mam na imię Ania
Dziewięć żyć Chloe King. Upadła
Wymyśliłam cię
Naukowa lista przebojów
Bruno Jasieński. Antologia



Kanon graficzny #1
Geometria słowa
Tyci biznesmen daje sobie radę
Kartofle

Autorkę zbioru paneli komiksowych Kartofle znajdziecie tutaj, polecam, zabawny content. 

Autora wierszy ze zbiorku Geometria słowa znajdziecie na ulicach w Bydgoszczy, jak opowiada o spiskach Reptilian, wyższej rasie Słowian i galaktycznych smokach. Chodzi tam od dziesięciu lat, więc istnieje duża szansa, że go spotkacie. 

wtorek, 22 sierpnia 2017

Kakumei no Hi – recenzja

     Okres dojrzewania jest naprawdę trudny, chyba każdy pamięta, jakie pokwitanie przynosi ze sobą kłopoty. Pryszcze, walka ze wzmożonym poceniem, nagły wzrost, rozdrażnienie... Okazuje się jednak, że mogło być gorzej i w zasadzie możemy powiedzieć, że jesteśmy prawdziwymi szczęśliwcami – główny bohater pewnej mangi w wieku kilkunastu lat dowiedział się, że tak naprawdę jest kobietą. 






Tytuł: ,,Kakumei no Hi"
Autor: Mikiyo Tsuda
Wydawca: Shinshokan
Gatunek: gender bender, komedia, romans, harem, szkolne
Grupa docelowa: shoujo
Ilość tomów: 2





     Ale jak to? Czy to w ogóle możliwe? Cóż, istnieją przypadki obojnactwa, kiedy z różnych przyczyn płeć fenotypowa nie odpowiada płci genetycznej i wtedy faktycznie pewnego dnia można dowiedzieć się, że tak naprawdę coś w środku nie do końca się zgadza. Do takich zaburzeń zalicza się na przykład zespół niewrażliwości na androgeny, zwany także zespołem Morrisa. Mikiyo Tsuda nie pokusiła się niestety o dokładniejsze wyjaśnienia, wiemy więc tylko, że pewnego dnia nastoletni chuligan o dziewczęcej urodzie trafia do szpitala, gdzie miły pan lekarz wyjaśnia mu, że nie posiada chromosomu Y. Po przejściu przez fazę początkowego zaprzeczenia nasz bohater dochodzi do ciekawego wniosku – skoro geny mówią, że jest kobietą, to od teraz będzie żył jak kobieta! Dość radykalne, prawda? Doktor też tak uważa i przy następnej wizycie wyjaśnia, że przecież niespodziewane odkrycie nie ma aż tak wielkiego wpływu na życie i zmiana wcale nie jest konieczna. Chuligan może odetchnąć z ulgą... Niestety, nie ma tak dobrze! Rodzice stwierdzili, że skoro już nastawili się na posiadanie uroczej córeczki, to nie ma odwrotu, raz podjęta decyzja nie może zostać odwołana! Nasz bohater staje się bohaterką i po całkowitej przemianie w dziewczynę wraca do szkoły, przyjmując wdzięczne imię Megumi. 

środa, 16 sierpnia 2017

Tsujiura-san to Chupacabra – recenzja

     Ludzie od dawna domyślali się, że istnieją przeróżne istoty, których nauka jeszcze nie zdążyła opisać. Niektóre z tajemniczych stworzeń kryją się w nieprzebytych syberyjskich ostępach, gdzieś w wysokich górach, głębinach oceanów lub w nietkniętych ludzką stopą rejonach lasów amazońskich, ale sporo z tych straszliwych kreatur żyje tuż koło nas, często dosłownie pod naszymi nosami. Kryptozoolodzy już wiedzą, że w jednym z japońskich miast gnieździ się potwora tak przerażająca, że Yeti czy Mothman to przy niej milutkie przytulanki, a imię jej Megumi Tsujiura. 







Tytuł: ,,Tsujiura-san to Chupacabra"
Autor: Sakurai Atsuhito
Wydawca: Akita Shoten
Gatunek: komedia, romans, szkolne
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 4






     Yuu Kiritani prowadził całkiem szczęśliwe, leniwe życie młodego nerda. Nikt go nie zauważał, a co za tym idzie, nikt nie zakłócał jego świętego spokoju. Niestety, pewnego dnia zjawiła się ONA – przerażająca, ohydna kryptyda siejąca zniszczenie... No, może nie do końca. Główny bohater przypadkowo odkrył drugą, ukrywaną przed światem osobowość najpopularniejszej uczennicy w szkole, co oczywiście nie mogło skończyć się dobrze. Tsujiura jest naprawdę prześliczną kobietką o uroczych oczkach, ale pod miłą powierzchniowością kryje się dusza szalonego badacza – dziewczyna ma bzika na punkcie kryptozoologii, święcie wierzy w istnienie Ningena i marzy o spotkaniu człowieka śniegu. Ponieważ w śledzeniu mrocznych istot przeszkadzają jej tłumy adoratorów, Tsujiura wpada na iście szatański pomysł. Skoro Yuu już wie o wstydliwej obsesji, to czemu nie zrobić z niego wspólnika? Od tej pory nieszczęsny bohater udaje chłopaka młodej badaczki i uczestniczy w realizacji wszystkich jej niezwykłych pomysłów. 

poniedziałek, 1 maja 2017

Slow Starter – recenzja

     Obecnie na świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi. Czy jesteśmy w ogóle w stanie wyobrazić sobie ogrom tej potwornej liczby? Od początku naszej ery do otwarcia berlińskiego metra upłynął zaledwie jeden miliard minut. Ludzie są niemal wszędzie, miasta liczące ponad milion mieszkańców to nic niezwykłego. Codziennie mijamy setki, a czasem nawet tysiące osób, o których nie wiemy absolutnie nic. Wielu z nas każdego dnia wsiada do autobusu, pociągu czy tramwaju, nie myśląc zupełnie o towarzyszach podróży. Możemy przez pół roku jeździć z tymi samymi osobami do pracy czy szkoły i nie zamienić z nimi ani jednego słowa, bywa też jednak, że ulotne spotkania w środkach transportu mogą solidnie zamieszać nam w życiu.





Tytuł: ,,Slow Starter"
Autor: Kei Ichikawa
Wydawca polski: Dango
Wydawca oryginalny: Libre Shuppan
Gatunek: shounen-ai, komedia, szkolne, romans, okruchy życia
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 21,90zł





      Przeprowadzki to nic fajnego, zwłaszcza wtedy, gdy jesteś uczniem liceum i przez zmianę miejsca zamieszkania musisz zrezygnować z zajęć w klubie sportowym. Kiyo zawsze miał do szkoły parę minut piechotą, a teraz został skazany na codziennie dojeżdżanie pociągiem i wczesne wstawanie, a przecież nie ma nic gorszego niż zrywanie się z futonu bladym świtem. Tyle dobrego, że chociaż nie trzeba od rana męczyć się w szalonym tłoku, bo linia mało popularna i wagon niemal pusty. Niemal, bo praktycznie codziennie towarzyszem podróży Kiyo jest cichy jasnowłosy chłopak, który wyraźnie nie został stworzony do życia jako ranny ptaszek, ponieważ swoim ziewaniem mógłby połknąć cały pociąg. Pewnie żaden z chłopaków nie zamieniłby z drugim nigdy słowa i ich znajomość skończyłaby się, zanim w ogóle by się na dobre zaczęła, jednak na szczęście któregoś dnia Kiyo przespał przystanek i nieznajomy uratował go przed spóźnieniem się na zajęcia. To na pewno Morfeusz lub jego japoński odpowiednik postanowił pobawić się w swata. 

sobota, 1 kwietnia 2017

Mangowe zdobycze! Marzec 2017

     Bycie mangowcem to poważna choroba, wiecie? W zasadzie każda pasja jest trochę chorobą, ale nie mieć pasji jeszcze gorzej... Tym oto bredzeniem rozpoczynam prezentację swoich zakupów mangowych i książkowych. Zawsze się zastanawiałam, co siedzi w głowach osób, które kupują tak ogromne ilości tomików, teraz sama przeszłam na ciemną stronę mocy, ale nadal tego nie wiem.  


Anatomia obcości (pożyczyłam przyjaciółce)
Marsjanin
Chuć czyli zwyczajne rozmowy o perwersyjnym seksie
Szara mysz z chaty na skraju wspomnień
Przewodnik po sadze Zmierzch
Ukojenie
Grzesznik
Mówiąc inaczej
Data ważności
Solaris
Lesbos
Kłopot z kobietami
Eros w kimonie
Granica twojej miłości
Berserk #11
Atak Tytanów #12
Wind Breaker #1-2
Gdy zapłaczą cykady. Księga uświadomienia cz.2
Zerowa Maria i puste pudełko #6-7
No Game No Life #4
Drrr!! #5
Sword Art Online #13
Overlord #2
Log Horizon #3
Slow Starter
Kawaii Scotland #1
Kuroko's Basket #17
Księga Vanitasa #1-2
ReLIFE #3
Blame! #3
Otaku #61

MANGI


niedziela, 26 marca 2017

Granica twojej miłości – recenzja

     Nie można wyrzucić kogoś ze swojej pamięci, jak to pięknie opisał kiedyś Mickiewicz. Zostawienie za sobą dawnych miłości często jest zwyczajnie niemożliwe, obraz osoby, która kiedyś nas odrzuciła, może niczym widmo iść za nami przez całe dalsze życie i nawiedzać kolejne związki. A wiecie, troje to już tłum...






Tytuł: ,,Granica twojej miłości"
Tytuł oryginalny: ,,Kimi Koi Limit"
Autor: Moto Momono
Wydawca polski: Dango
Wydawca oryginalny: Ichijinsha
Gatunek: yuri, dramat, okruchy życia, romans 
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 23,90zł




     Sono od dawna była zakochana w koleżance z klasy i kiedy ceremonia zakończenia szkoły zaczęła zbliżać się wielkimi krokami, dziewczyna stwierdziła, że nie może zmarnować szansy i w końcu wyznała Sato swoje uczucia. Niestety, nie została potraktowana na poważnie i krótko mówiąc, dostała kosza. Czas nauki w liceum bezpowrotnie minął, a drogi dawnych przyjaciółek rozeszły się – Sato zaczęła studia na prestiżowym uniwersytecie, a Sono... Cóż, sytuacja Sono trochę się skomplikowała. Złamane serce nie dawało spokoju, więc w końcu wyjechała do Tokio w pogoni za ukochaną, jednak skończyło się na tym, że została utrzymanką spotkanej w homo barze dziewczyny. Teraz tylko zaangażować się w nowy związek i pookładać sobie na nowo życie! Gdyby tylko wszystko było prostsze, a wspomnienia dałoby się wymazywać mentalną gumką... 

wtorek, 14 marca 2017

Nieznane profesje znanych mangaków

     Mangacy rysują mangi, to logiczne i nie podlega żadnej wątpliwości, ale co jeśli Wam powiem, że nie zawsze nasi ulubieni autorzy zajmowali się tworzeniem czarno-białych komiksów? Wbrew pozorom taka praca wcale nie jest tak łatwa i wspaniała, jak mogłoby się wydawać fanom. Nie każdy ze znanych twórców od dzieciństwa marzył o zostanu mangaką i kształcił się wyłącznie w tym kierunku. Wielu rysowników ma drugi, wyuczony zawód. Dzisiaj powiem Wam, czym oprócz rysowania zajmowało się kilkoro znanych autorów mang. Może coś Was zaskoczy?

1. Osamu Tezuka – lekarz

http://tezukainenglish.com/wp/
     Zaczniemy od mangaki z naprawdę najwyższej półki, od samego boga mangi, sławnego Tezuki. Tutaj raczej nie będzie zdziwienia, to raczej powszechna wiedza, że japoński Walt Disney skończył studia medyczne. Nic dziwnego, że wpłynęło to na jego twórczość, ponoć studia medyczne to zbyt traumatyczne przeżycie, żeby wyrzucić je z pamięci, ból, nauka, biochemia, anatomia, tak mi przynajmniej mówiono, nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem. Osamu Tezuka może pochwalić się pokaźnym dorobkiem, który obfituje w dobre i przełomowe tytuły, jednak wielu za jego największe dzieło bezdyskusyjnie uznaje Black Jacka – mangę o działającym na granicy prawa tajemniczym lekarzu. Tezuka, choć w zasadzie nigdy nie prowadził praktyki zawodowej, znał dobrze trudną pracę lekarzy, który walczą ze śmiercią i zdecydowanie zbyt często przegrywają. Właśnie dzięki temu Black Jack jest pozycją tak realistyczną i fascynuje nawet po latach. Co ciekawe, kiedy Tezuka zaczynał rysować mangę o genialnym chirurgu, wielu uważało, że nie jest już w stanie stworzyć nic świetnego, że się wypalił. No cóż. 


piątek, 10 marca 2017

Ogeha – recenzja

     Nie wiem, czy o tym słyszeliście, ale entomologia jest narodowym hobby Japończyków. Zajmuje w ich życiu podobne miejsce, jakie zajmują narzekanie i grzybiarstwo w życiu Polaków. Dzieci bawią się w łapanie i hodowanie owadów, a czasem sprzedają ciekawe okazy dorosłym kolekcjonerom. Żadne z nich jednak nie znalazło tak niezwykłego owada, jakiego spotkał główny bohater mangi zatytułowanej Ogeha



Tytuł: ,,Ogeha"
Autor: oimo
Wydawca: ASCII Media Works
Gatunek: dramat, psychologiczny, sci-fi
Grupa docelowa: josei
Ilość tomów: 3

     Bycie nastolatkiem nie jest łatwe, zwłaszcza wtedy, gdy nagle okazuje się, że trzeba zdecydować co zrobić ze swoim życiem. Kiji jest w ostatniej klasie gimnazjum i nie ma żadnych sprecyzowanych planów na przyszłość. Denerwuje go szkoła i rodzina, woli chodzić własnymi ścieżkami. Jedna z takich ścieżek zaprowadziła go do ogromnego jaja kosmitów ukrytego między drzewami. Kiji wydobył z niego przedziwne stworzenie, ni to owada, ni to dziewczynkę, po czym stwierdził, że zabierze sobie to cudo do domu, bo dlaczego nie? Mangi nauczyły nas, czego można spodziewać się po takim opisie. Robaczek to pewnie śliczne dziewczątko, którym główny bohater z poświeceniem będzie się zajmować, miłość, jakaś walka z siłami zła, może fanserwis... Jak miło czasem się pomylić.

niedziela, 15 stycznia 2017

Mangowe zdobycze! Listopad & Grudzień 2016

     Obawiam się, że swoją obecnością zakrzywiam czasoprzestrzeń, może to przez to, że mam tak dużą masę. Nie wiem, czy to dylatacja czasu czy inny diabeł, ale połowa stycznia dosłownie przeleciała mi przez palce. Miała się tu pojawić notka z podsumowaniem minionego roku, ale jakoś tak wyszło, że jej nie napisałam, choć dokonałam wszystkich wymaganych obliczeń. Przepraszam, jestem bulwą. Na razie zaprezentuję mangowe zdobycze, co prawda też z poślizgiem, ale mam nadzieję, że jakoś wybaczycie mi to, że nie ogarniam swojego życia. 


Otaku #60
Harry Potter i Komnata Tajemnic. Edycja ilustrowana
Bestiariusz słowiański część druga
Bractwo Czystej Krwi
Niepokój
Szeptucha
Magnus Chase i bogowie Asgardu. Młot Thora.
Róża Wersalu #1
Berserk #10
Renai Sample
Gdy zapłaczą cykady. Księga uświadomienia #1
Absolwenci
No Game No Life #3
Yamada i chłopak
Drrr!! #4
Sword Art Online #12
Toradora! #1
ReLIFE #2
Ao no Exorcist #17
Kuroko's Basket #16

sobota, 7 stycznia 2017

Yamada i chłopak – recenzja

     Istnieją zagadki, na które od lat wręcz nie sposób znaleźć odpowiedzi. Dlaczego związki po prostu skazane na porażkę, trwają nadal w najlepsze, a z pozoru idealne pary zrywają ze sobą? Co powoduje, że ludzie decydują się być ze sobą? Życie jest naprawdę nieprzewidywalne i nigdy nie wiemy, co takiego przyniesie nam przyszłość...






Tytuł: ,,Yamada i chłopak"
Tytuł oryginalny: ,,Yamada to Shounen"
Autor: Ori Mita
Wydawca polski: Dango
Wydawca oryginalny: France Shoin
Gatunek: yaoi, okruchy życia, romans 
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 21,90zł




     Dwudziesty czwarty grudnia, w Japonii dzień, który spędza się ze swoja drugą połówką. Przynajmniej w teorii. Yamada nie ma takiego szczęścia i po prostu wraca sobie z pracy, podziwiając prószący śnieg. Wszystko pięknie, a tu nagle jak coś nie zajęczy w krzakach! Czy to zombie? Nie, to tylko licealista w stanie upojenia alkoholowego. Yamada, jak na bohatera mangi przystało, postanawia pomóc chłopakowi i zabiera go do domu. Od słowa do słowa okazuje się, że nieszczęsny Chihiro przeżył swój pierwszy prawdziwy zawód miłosny – jego kolega znalazł sobie dziewczynę, zanim biedne chłopię w ogóle odważyło się wyznać mu swoje uczucie. Chihiro pragnie odwdzięczyć się Yamadzie za uratowanie przed zamarznięciem lub zgarnięciem przez policję, dlatego zaczyna wpadać z wizytami i dokarmiać swojego wybawcę, a skoro jesteśmy w mandze boys love, to już wiemy, że coś będzie tutaj na rzeczy.