Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


środa, 27 kwietnia 2016

Wesoła wieś. Tayu Tayu – recenzja (hentai, +18!)

     Niespodzianka, notka znienacka ;) Uwaga, tylko dla pełnoletnich!

     Znaleźliście się pewnie w sytuacji, gdy ktoś spojrzawszy na Wasze ukochane tomiki mang, przypinki czy piórnik z ulubioną postacią z anime, zaśmiał się i rzucił tekstem ,,hyhy, znowu te japońskie pornobajki". No jakże tak można. Jeśli jednak ktoś przyłapie Was na czytaniu tego bloga, to nie bijcie go za określenie ,,japońskie pornobajki", ponieważ ono będzie w stu procentach słuszne.






Tytuł: ,,Tayu Tayu"
Autor: Yamatogawa
Wydawca: Yumegari
Gatunek: hentai, komedia, harem, romans, szkolne
Ilość tomów: 1
Ograniczenie wiekowe: 18+
Cena okładkowa: 29,99zł






     Nasz mały rynek mangowy w ostatnich latach zaliczył naprawdę duży skok. Kiedyś często robiło się listy gatunków, które są tak zwanymi ,,wielkimi nieobecnymi" i próżno ich u nas szukać. Dzisiaj większość z tych nisz została zapełniona, jak w przypadku yaoi i seinenów, inne zapełniają się powoli, jak choćby yuri i sci-fi. O ile znalazły się osoby, które miały nadzieję, że kiedyś wydadzą u nas Zakochanego Tyrana, to chyba nikt nawet nie liczył na pojawienie się w Polsce prawdziwego rynku hentai. Witchcraft był dosłownie gromem z jasnego nieba. Wielu mangowców wzruszyło ramionami i stwierdziło, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i raczej Yumegari nie pójdzie w tym kierunku. A tu niespodzianka, Witchcraft okazał się hitem i właśnie trzymam w rękach polskie wydanie Tayu Tayu – kolejnego hentai od Yamatogawy.


A tutaj wersja bez cenzury :)

     Japonia kojarzy nam się z wielkimi miastami molochami, takimi jak choćby gigantyczna aglomeracja Tokio-Jokohama, jednak większość powierzchni tego wyspiarskiego kraju zajmują pokryte lasami góry, wśród których rozrzucone są niewielkie wsie. Właśnie do takiej osady przeprowadza się młody Reiji. Jego rodzice mają prosty plan – trzeba zająć się pracą i wyjechać, więc syna podrzucimy na wieś, tam, gdzie kiedyś mieszkaliśmy. Będzie miał ciszę, spokój i dobre warunki do nauki. Taaak. To w końcu manga, a w dodatku hentai, więc już się domyślacie, do czego doprowadzi ta przeprowadzka. We wiosce na naszego bohatera będzie czekał cały legion młodych, urokliwych dziewcząt z dwiema siostrami – przyjaciółkami Reijiego z dzieciństwa – na czele.

     Pionierski Witchcraft był pozycją dość szaloną, magia, hipnoza, homunkulusy, futanari, mafia, działo się wiele, zwłaszcza na polu seksualnym, Tayu Tayu z kolei to manga całkiem innego typu. bardziej zwyczajna, naturalna, życiowa, to hentai przeznaczony dla czytelnika, który nie ma tak specyficznych wymagań. Witchcraft miał być pikantny, Tayu Tayu bardziej tradycyjne i spokojne, nie znaczy to jednak, że będzie grzecznie i ślicznie. Wręcz przeciwnie – dostaniemy wiele scen seksu grupowego, yuri, a nawet incesty, co może wielu potencjalnych czytelników zniechęcić. Nudzić się nie będziemy, bo nasz bohater to jedyny młody samiec w okolicy, więc wszystkie panny zleciały się do niego niczym pszczoły do miodu. Wiecie, działa tutaj odwrócona zasada wioski Smerfów – mamy jednego Smerfa na całą wioskę pełną Smerfetek. 

     Pierwsze skrzypce będą grać dwie pszczółki – siostry Shiho i Midori, co prawda obie równie hojnie obdarzone przez naturę, ale o całkiem odmiennych charakterach. Shiho to typ cichej dziewczyny, ale na pewno nie nieśmiałej, nie wiadomo, co kłębi się w jej głowie, Midori zaś jest energiczna i ma wobec Reijiego dość poważne plany. Nie może też zabraknąć loli i dziewczyny w okularach! Yamatogawa ma wyraźną słabość do femdomu, więc w większości przypadków to te słodkie uczennice nalegają na zbliżenie i wręcz gwałcą głównego bohatera. Jedyny posiadacz penisa we wsi, no co poradzisz, że młode kobiety takie niezaspokojone... W przeciwieństwie do wydanego u nas wcześniej Witchcrafta, w Tayu Tayu pojawia się kilka razy defloracja – może i dziewczyny są bardzo wyzwolone, ale pod tą otoczką kryje się niedoświadczenie. 

     Co ciekawe, wiele scen seksualnych ma miejsce w wodzie lub jej pobliżu, taka uroda tej mangi. Basen, balia, a także moje ulubione jezioro. Skoro już jesteśmy na wsi nie może przecież zabraknąć erotycznych uniesień na łonie natury! To autorowi naprawdę dobrze wyszło, właśnie w tym rozdziale czuć najbardziej tę sielankową atmosferę wsi i widać naturalny urok jednej z dziewcząt. Ogólnie fizycznie panny prezentują się naprawdę ładnie i podniecająco, gorzej, gdy przyjrzymy się warstwie emocjonalnej. Niestety, tutaj autorowi trochę nie wyszło i po zakończeniu lektury czytelnik ma wrażenie, że jedna z postaci została potraktowana bardzo nie fair i generalnie happy end nie jest wcale taki happy, głownie za sprawą naszego pana na haremie, który jest wyjątkowo pozbawionym kręgosłupa stworzeniem i nie umie podjąć męskiej decyzji. W większości przypadków dziewczyny robią z nim to, co chcą, a on podświadomie się z tego cieszy, bo zwalnia go to z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Niektórych może zniechęcić, że mężczyzna w mandze tylko jeden, a za to dookoła mnóstwo kobiet, na szczęście na końcu mamy krótki oneshot, w którym proporcja zostaje odwrócona i występuje w nim jedna kobieta i mnóstwo penisów. W tym dodatku wyraźnie widać humor, z jakim Yamatogawa podchodzi do swoich mang, są to bowiem hentai raczej na wesoło. 

     W przypadku hentai kwestia wizualna jest ogromnie ważna, nie ma chyba drugiego gatunku mang, który aż tak bazowałby na kwestiach estetycznych. Yamatogawa ma bardzo charakterystyczną kreskę, która zarówno licznych fanów jak i przeciwników, nie można jednak odmówić jej staranności. Postacie mają zwykle nieco okrągłe twarze oraz duże, trochę kocie oczy z wyraźnie zaznaczonymi, długimi rzęsami, co w przypadku eromangi sprawdza się dobrze, bo zmysłowe spojrzenia takich oczu faktycznie robią wrażenie. Anatomia to w przypadku rysunkowego seksu sprawa istotna, w Tayu Tayu ciała bohaterek zachowują się raczej normalnie, proporcje są w porządku, piersi bywają spore, ale w granicach rozsądku – zdecydowanie nie jest to pozycja dla wielbicieli niewyobrażalnie wielkich biustów i różnego naginania praw biologii, czasem tylko jakiś cycek dziwnie podskoczy. Bardzo podoba mi się, że dziewczyny mają tutaj włosy łonowe, przynajmniej niektóre, co doskonale pasuje do ich wizerunku mieszkanek małej wsi gdzieś na końcu świata, podniecająco naturalnych i świeżych. Yamatogawa ma specyficzny sposób rysowania penisów, są zazwyczaj stosunkowo długie i wygięte, takie też wyposażenie posiada Reiji, cóż, wszystko to kwestia gustu. Warto zwrócić uwagę na to, że tła pojawiają się często i nie mamy wrażenia, że cała akcja dzieje się w próżni. W tym przypadku otoczenie też kształtuje erotyczne znaczenie danej sceny. 


     ,,Hentai to hentai, za wiele tekstu nie ma, wszyscy patrzą głównie na obrazki i czytają w jednym celu, po co się starać przy wydawaniu takiego czegoś!" – na szczęście Yumegari nie myślało tak podczas wydawania Tayu Tayu. Podobnie jak w przypadku poprzedniej pozycji hentai, ten tomik również jest w większym, wygodnym formacie, charakterystycznym dla mang tego wydawnictwa. Na obwolucie znalazła się scenka ze wszystkimi bohaterkami, co wypada naprawdę pięknie. W środku otrzymujemy 6 kolorowych stron, warto zaznaczyć, nie są one w dotyku gazetowe jak to często bywa. Papier i druk są solidne, nie ma w zasadzie prześwitywania czy rozmazanych kadrów. Numeracja stron pojawia się dostatecznie często, przez co łatwiej wskazać położenie konkretnej sceny. Tłumaczenie hentai to nie lada wyzwanie, ale Yumegari znów stanęło na wysokości zadania i mangę czyta się przyjemnie, kokieteryjne wypowiedzi zachowały swoją lekkość, sceny seksu nie wypadają sztucznie. W Tayu Tayu onomatopeje również zostały przetłumaczone, znów mam swoich kilku faworytów – miź, turlu, macu, macu, szamot, szamot, co za piękny popis kreatywności :D Widać, że tomik jest dopieszczony (nomen omen) i za nieco wyższą cenę dostajemy produkt odpowiedniej jakości.


Naprawdę wygląda to ładnie.
Tak fajnie pasują do siebie grzbiety :D

     Lato, słońce, wieś, woda, chętne, młode dziewczęta... Tayu Tayu ma naprawdę przyjemny klimat, niestety, nie wszystko wyszło i zakończenie oraz postać głównego bohatera może się nie spodobać, nie wszyscy też zachwycą się bohaterkami – nie znajdą w nich tej delikatności i świeżości. Na szczęście niedługo pojawi się na naszym rynku Renai Sample, pozycja naprawdę niezwykle udana, w której tych dwóch składników jest sporo. Yamatogawa ma dużo fanów, wśród nich jestem między innymi ja, cieszę się więc, że ładnie wydano u nas takie przyjemne hentai jak Tayu Tayu. Ach, wsi wesoła... 

Moja ocena: 7/10






16 komentarzy:

  1. Zabiłaś tym porównaniem do wioski smerfów, serio xD
    Ogólnie to większość facetów by się cieszyła, że jest się jedynym samcem w okolicy i ma się kilka kobiet na raz do stosunków, więc to niezdecydowanie nie jest znów takie wynaturzone.
    Pornomangi achivement unlocked.
    Faktycznie, najciemniej po latarnią, zaraz obok PS 8D Koneserem hentaiów nie jestem, to chyba więcej nie mogę powiedzieć :c

    Recka świetna, jak zresztą zawsze, ale ludzie będą myśleć, że robiłaś sobie z nich jaja, że zawieszasz blogowanie, no cusz. Dobrze, że coś napisałaś, bo brakowało mi Twoich recek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Znów miszczowska cenzura :D

      Usuń
    2. Nie mówię, że jest wynaturzone, chodzi mi o to, że wyraźnie zachowanie bohatera nie jest fair wobec jednej z dziewcząt, w zasadzie wszyscy zachowują się wobec niej nieuczciwie. No i to naprawdę taka mameja, która nie chce za nic odpowiadać, ale cieszy się, że ma wzięcie. Ech.
      Poczekaj, niedługo koło henatajów i Prison School będzie stała manhwa o świętej Teresie, to dopiero będzie iście wspaniałe zestawienie!
      Uprzedzałam, że jedna specjalna notka się pojawi ;) W sumie dobra okazja, żeby zobaczyć, co dzieje się u innych.

      Usuń
  2. Bardzo dobra recenzja, ale przyznam, ze ta pozycja zostawiła mnie trochę... speachless.
    Sama nie wiem czy po nią sięgnę :)
    http://mirella-view.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie recenzje hentajów zazwyczaj pozostawiają ludzi w takim sanie :D

      Usuń
  3. To jest jedna z tych okładek, które bardzo by mi się przydały. Do odstraszanie ludzi w pociągu. Nie zawsze lubię jeździć na jednym siedzeniu z jakimś irytującym ludziem, a odpowiednie obrazki na okładce czytanej książki przynajmniej połowę społeczeństwa do mnie zniechęcą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą Twoją cenzurę. xD
    "Tayu Tayu" nie mam w planach, ale dobrze wiedzieć, że Yumegari postarało się z wydaniem. I w ogóle bardzo dobrze się czyta Twoją recenzję. c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, jakoś nie mogę się do hentajców przekonać. Tutaj czytałam jakieś pół mangi w skanach, by sprawdzić czy podejdzie... I nie podeszło. Ale każdemu jego porno~ (Mi starczą foodgasmy w Soumie).
    Bardzo lubię Twoje recki, masz zawsze takie kreatywne porównania xD Mam nadzieję, że egzaminatorzy na maturze też docenią Twoje pisanie ^__^

    OdpowiedzUsuń
  6. Hey-o, szukałam w sumie jakiegos kontaktu do Cb lub osobnej zakładki, ale nie znaleziwszy, więc będę spamić tutaj ;) Nie lubię nie na temat, a bez bicia sie przyznam, że jeno rzuciłam okiem na recenzję hentaia, za to jestem po lekturze innej notki, a mianowicie tej, gdzie chyba rok temu pisałaś na temat Gangsta vs Dogs. Właśnie właśnie. Bo ja dosyć rozgorączkowane dzisiaj jestem, a raczej od jakiegoś czasu. Od dnia, w którrrym obczaiłam Gangste, o! ;D barrrdzo się w ten klimat wciągnęłam, no i wgl fall in lof, a Nicolasa to bym normalnie zaciagnęła do ciemnej uliczki, ogłuszyła i natychmiast skonsumowała "związek". W sumie nawet bez ogłuszania, rrabanu to on zbytnio nie narrobi, dzizys, niewazne! Wybacz, no uprzedzałam, że mi palma bije. Uprzedzałam? ;) Do czego dążę! Punkt drugi: dzisiaj natrafiłam na Dogs. Znaczy kiedys mi sie rzuciła w sklepie do oczu manga, potem na shindenie se cos tam dodałam ze planuje zobaczyc i... dzisiaj zas mi migneła ta okładka z bullett i kuxwa, ja mam czesto tak, ze siegam po cos ze wzgledu na postac, ktora wydaje mi sie... nie wiem, czasami zobacze tylko czyjs usmiech, cos charakterystycznego (uwielbiam charakterystyczne, nieco wybrakowane nawet postacie, edka bez reki, grimmjowa z dziura wylotowa w brzuchu, hatake bez twarzy :D) i musze, wiem ze musze obczaic. No a na okladce Dogsow panoszył sie Haine i jak magnes, jak magnes na mnie zadziałał. Tylko że, o, tu dochodzę do sedna, kompletnie sie czuje zagubiona w temacie Dogsów. Koniec koncow obczailam te 4 odc bullett co jako ova niby sa i nie doczytalam sie, zeby w regularnej serii dogs pojawial sie haine i badou (który jako pierwszy mnie przekonał, bo chyba w 2 odcinku sie pojawil no i kuzwa cieszylam ryja z tych jego szlugow jak nie wiem) i pytanie do ekspertki mam, zeby mi pomogla ustalic, gdzie ja jeszcze tych typow znajde? tylko te 4 odc i zostaje mi manga? Albo ja ułom jestem jakis i mnie sie tytuly chrzania, bo juz mi musk paruje. Bede mega wdzieczna za podpowiedz. A do do samej recenzji ze gangsta versus dogs... po 4 odc to sie za bardzo nie wypowiem, no cos w tym jest ze mnie przyciagnelo do Nica, teraz do Haine('go), a oni niby nawymiennie sa stawiani, ale, mnie sie takie podobienstwo podoba, bo ja po gangscie szukam czegos w tym klimacie wlasnie, a jednak... poki co gangsta mi sie wydaje ciezsza, mimo wszystko na tych odc z Dogs twarz mi sie pocieszyła jak na gangscie tylko przez kilka sec w drugim odc jak dr szanowy Theo szteruje Nica za to ze inny dogtag nieco rozjebał mu klinike... no. Przede wszystkim miejsce akcji wydaje sie byc zupelnie inne i tak jak zwroclas uwage wiek bohaterow, to jednak spora roznica jak dla mnie, choc niby tylko wiek. Sie rozpisałam. mam nadzieje, ze mnie rozumiesz, wiem, ze bywam chaotyczna.. Wgl szukam obserwowanych zebym mogla Cie dodac, bo chce tu wpadac i czytac, ale nie moge znalezc ;/ łaj. nie wiem czy mi firefox znowu czegos nie uparl sie blokowac. ok. adresu do siebie zostawiac nie bede, ale jb jak klikniesz na moj banowski awatar, to najaktywniej siedze na Drodze i Disterze, jakby Cie cos podkusiło krzyknąć mi, gdzie ja Psy konkretnie znajdę ;) Byłabym wdzieczna, mam nadzieje, ze sie nie narzucam ;) Pozdrawiam! I ukradne Twoj banner, dodam sobiie Cb na Disasterze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię styl rysunku Yamatogawy. Nie dość, że uroczy i bardzo przyjemny dla oka, to jeszcze zachowuje odpowiednie proporcje ciała, a w dzisiejszych produkcjach, zdominowanych przez cukierkowe dziewczątka to spora rzadkość.

    Bardzo się cieszę, że nasz ryneczek otwiera się coraz bardziej i że komiksy o miłości dwóch panów nie są już jedyną mocniejszą erotyką, jaką można u nas spotkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się to delikatne zaznaczenie żeber na okładce, taki szczegół, który pokazuje, że to są ludzie z krwi i kości, a nie gumowe lale.

      Usuń
  8. To porównanie do wioski smerfów było całkiem zabawne. :D Świetna recenzja z resztą jak zwykle. xD Lubię czytać Twoje teksty, zawsze napiszesz w nich coś czym potrafisz mnie zaciekawić. :) Dobrze, że Polski rynek otwiera się na inne pozycje z gatunku mangowej erotyki .

    Życzę Ci powodzenia na maturze!:D Trzymam kciuki za to by wszystkie egzaminy Ci świetnie poszły. ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. To mi przypomina, że kiedyś tłumaczyłam napisy do hentajca... Ale nie spodziewałam się, że na polskim rynku ktoś taki zdecyduje się na wydanie tytułu erotycznego. Choć szczerze, to nie moja bajka. Jeśli to jest tytuł, gdzie chodzi tylko o seks, to raczej bym po to nie sięgnęła z marszu. Ale brawa za recenzję :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Może to moja ignorancja, ale nie spodziewałam się, że można napisać coś tak konstruktywnego o tego typu mandze. Także gratuluję ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. No muszę się przyznać że przeczytałam pierwszy rozdział na ang skanach i jeśli miałabym wybierać to kupilabym właśnie ten tytuł XD. Do pełnoletności jednak trochę mi brakuje, więc mnie tu nie było 0.0.

    OdpowiedzUsuń