Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


piątek, 24 lipca 2015

Mangowa kolekcja. Stan lipcowy

     Wszyscy wrzucają sobie ostatnio na blogi zdjęcia swoich mang, płyt, figurek, ślicznych przedmiotów z Japonii, a ja czytam to, oglądam piękne fotki czuję się gorsza. Poczucie wykluczenia to poważny problem, a ja chciałabym temu zapobiec, bo człowiek to zwierz społeczny, tak jak szczur, a ja kocham szczury. Rozumiecie więc, dlaczego musiałam wyjąć wszystkie mangi, magazyny i książki okołojapońskie z regału i poukładać je na podłodze? Regalik też musiałam dokładnie obfotografować, przed wybebeszeniem, rzecz jasna. 


     Tak właśnie wyglądają moje zbiory. Mangi, manhwy, light novel, książki, zakładki, magazyny, plakaty, koszulka, kubek, długopis... Tylko przypinek brakuje, ponieważ są przypięte, a jeszcze tak bardzo nie czuję się zdesperowana, żeby je odpinać.

niedziela, 19 lipca 2015

Naprawdę dziwne yaoice (1)

     Ostatnio na naszym rynku zaroiło się od pozycji, w których jeden pan drugiemu panu robi różne rzeczy. Niestety, wiele z mang boys love, które dostajemy, wysokim poziomem nie grzeszy. Ludzie załamują się, patrząc na komercyjny sukces Dia Game, płacząc, że równie marnego yaoica ze świecą, ba, latarnią morską szukać, przecież tyle fajnych tytułów dookoła. Nie sposób nie przyznać im racji, ja jednak trochę heheszkuję sobie pod nosem, bo czytając dziesiątki różnych yaoiców w internetach, natknęłam się na takie, które biją na głowę historię o zniewieściałym wampirze, jeśli chodzi o dziwność i marność. Umiem czerpać z nich lolcontent, ale uprzedzam, że pisać o nich jest naprawdę ciężko i przepraszam z góry za rozjechane opisy. Jesteście gotowi na listę kilku tytułów boys love, które rozmiękczą Wasze mózgi i przepuszczą je przez wyżymaczkę? Kolejność całkiem przypadkowa. 

1. Aigan Shounen 
Mizukami Shin

     Zaczynam z naprawdę grubej rury. To jedna z tych pozycji, podczas czytania której zastanawiacie się nad tym, czy związek może być jeszcze bardziej patologiczny. Mamy chłopca, który doświadczył przemocy domowej, ale pewnego dnia los postawił na jego drodze tajemniczego barona. Baron kradnie chłopca do swojej posiadłości, gdzie czyni go swoim psem i męczy na wszelkie możliwe sposoby, ale to z miłości. Z ostatnich stron dowiadujemy się, że nasz biedny uke dorósł i stał się rasowym seme. Hehe, śmiesznie. W gratisie dostajemy dwóch młodzieńców w damskich szatkach, chytrego lekarza i milczącego strażnika. Gdy przebrniemy przez te straszne rzeczy, to okazuje się, że jeszcze czeka nas oneshot, w którym możemy poznać przeszłość małomównego strażnika i to dopiero jest ostra jazda.


wtorek, 14 lipca 2015

Ślimak na herbatę. Recenzja

     Tak jak zapowiadałam, blog mój wzbija się na wyżyny sztuki blogerskiej, dlatego zaraz ujrzycie recenzję ślimaka herbacianego. Nie mówcie, że to idiotyczny pomysł, w sensie recenzja, bo sami pisaliście, że chcielibyście mieć takiego ślimora, a ja słucham swoich czytelników i temat Wam przybliżę.

     Gdy przeglądając ofertę pewnego kluskowego sklepu, ujrzałam nazwę ,,ślimak na herbatkę" bardzo się zdziwiłam, bo ciężko domyślić się, co wspólnego ma ślimak i herbata. A jednak! Bardzo podziwiam ludzi, głownie za ich inwencję twórczą i jestem dumna, że przynależę do gatunku, który wpadł na pomysł stworzenia silikonowych nakładek na kubek, wokół których owija się nitkę od torebki z suszem, żeby nie uciekała. Podobno to azjatycki pomysł. Ładne i praktyczne!

Nie dość, że ładnie wyglądają, to jeszcze pilnują torebki herbacianej!

     Moje ślimaczki przywędrowały ze sklepu Dango, ale bez problemu można je też dostać na amazonie czy ebayu, jednak wtedy będzie to dużo droższa i bardziej skomplikowana zabawa, a produkt ten sam. Gatunek ślimak herbaciany występuje w kilku odmianach barwnych, od odcieni niebieskiego, przez pomarańcz, róż i czerwień do zieleni. Poza, w której uchwycono nasze brzuchonogi, jest bardzo dynamiczna, wręcz widać, jak szukają kolejnego miejsca, na które mogą wpełznąć.



Idealne rozwiązanie dla samotnych, nie pijesz herbaty sam, ale ze swoim przyjacielem ślimakiem!


Krytptoreklama herbaty Teekanne i
kubka z Hatsune Miku.


     Ślimaczki są wykonane z miłego w dotyku silikonu i od czułek do końca nogi mierzą około czterech centymetrów. Niestety, widać, że jest to typowa masowa robota, bo wokół oczek widać nadlewki materiału, jednak można sobie z tym poradzić, jeśli ma się nożyczki i mocne nerwy. Ja mam. Malutkie mięczaki pasują na każdy kubek, do tego nie zsuwają się i trzymają całkiem mocno jak na tak malutkie stworzonka. Nie wolno nie doceniać ślimaków, są bardzo silne, zaufaj mi, jestem bio-fiz-chemem. 

     Podsumowując, oto kolejny gadżet, który umili życie, niedrogi, 2,20 zł za sztukę, kolorowy, sympatyczny, do tego ponoć koncepcja from Asia. Kupujcie to, ja kupiłam i jest mi wstyd, że wydaję pieniądze na ślimaki, które siedzą na kubku i pilnują torebki, proszę, nie chcę być sama w tym szaleństwie. 



piątek, 10 lipca 2015

Magią i mieczem. Recenzja Witchcraft (hentai)

     Pamiętacie Bible Black? Jeśli należycie do miłośników hentai, to wstrząśniecie się z oburzeniem, bo niemożliwe, żeby nie znać żelaznej klasyki tego specyficznego gatunku. Jedna z części tego cyklu została nawet swego czasu wydana w Polsce, co wyraźnie świadczy o popularności. Teraz w naszym kraju ciężko o jakiekolwiek pozycje w tych tematach, czy to o mangę, czy anime. Pewne wydawnictwo postanowiło jednak wyjść z odważną propozycją i tak dostaliśmy ostrą jednotomówkę z magią w tle.





Tytuł: ,,Witchcraft"
Autor: Yamatogawa
Wydawca: Yumegari
Gatunek: hentai, komedia, harem, romans, nadprzyrodzone
Ilość tomów: 1
Ograniczenie wiekowe: 18+
Cena okładkowa: 29,99zł





Fabuła, bohaterowie i takie mądre rzeczy

     Młody Kaoru Michizuki ucieka przed drabami, które prześladują go od dłuższego czasu. Przerażony, biegnie ulicą, szuka schronienia, ale jak na złość wszystkie sklepy są pozamykane. O, a to co? Wróżka Kagami? Nieważne, liczy się, że otwarte! Czego chce ode mnie ta dziewczyna o różowych włosach? Hipnoza? No dobrze, nich będzie!

wtorek, 7 lipca 2015

Mangowe zdobycze! (czerwiec)

     Jakże to tak, powiecie pewnie. Przecież dopiero co było podsumowanie zakupów, w co ty się bawisz, myszo? W nic się nie bawię, po prostu porobiły się zaległości i notka o nabytkach wiosennych pojawiła się dopiero latem. Teraz pora na skromniutkie nabytki czerwcowe. Mangi wpadły zaledwie trzy, ale za to, czy widzicie, jak dumnie pyszni się na zdjęciu album drzeworytów Hiroshige? 


Pandora Hearts #17
NightS #1
Witchcraft #1

Hiroshige: Sto słynnych widoków Edo

sobota, 4 lipca 2015

Love & peace! Trigun - recenzja

     Dookoła cisza, nawet wiatr umilkł. Słońca na idealnie błękitnym niebie prażą niemiłosiernie. Trwa spokojne popołudnie, ulice miasteczka opustoszały, ludzie relaksują się przy kuflach piwa. Powietrze jest ciężkie, wydaje się, że nawet zegary zaczynają chodzić do tyłu… Nagle nadchodzi wieść – Vash de Stampede, Ludzki Tajfun, człowiek, za którego głowę wyznaczono nagrodę 60 miliardów dolarów, przybywa do miasta! Szybko, nie ma czasu! Ratuj się kto może!

http://www.madman.com.au/series/view/77/trigun
     Meryl Stryfe, której wzrost jest odwrotnie proporcjonalny do zawziętości, oraz  jej współpracowniczka, obdarzona wysokim wzrostem niewiasta o gołębim sercu, Milly Thopson, mają nie lada problem. Firma ubezpieczeniowa, dla której pracują, uznała, że Vash the Stampede wszędzie, gdzie się pojawia, powoduje tak ogromne zniszczenia, że należy wypłacać ofiarom jego działań stosowane odszkodowania. Biedne dziewczęta muszą wyruszyć na poszukiwania Ludzkiego Tajfunu, by monitorować jego posunięcia. O dziwo, dość szybko udaje im się odnaleźć człowieka, którego zła sława obiegła całą planetę. Okazuje się jednak, że nie jest on taką osobą, jaką spodziewały się spotkać…

  

środa, 1 lipca 2015

Mangowe zdobycze! (marzec-maj)

     Witajcie :) Strasznie dziękuję wszystkim, którzy wczoraj tutaj zajrzeli. Chyba czuję coś na kształt tremy, bo mam wrażenie, że całkiem zapomniałam, jak się pisze notki. To jak z jazdą na rowerze, mówili, tego się nie zapomina, mówili... Kłamali. Z rumieńcami wstydu na ryjku poinformuję, że moja kolekcja powoli, bardzo, bardzo powoli rośnie. Ale liczy się, że rośnie! Oto, co wpadło ostatnimi czasy.


Kuroko's Basket #3, 4
Ao no Exorcist #10, 11
Pandora Hearts #16
Kwiaty grzechu #6
Berserk #3, 4
Atak Tytanów #4, 5
Atak Tytanów: Bez żalu #1
Japonia widziana oczyma 20 autorów #1
Sword Art Online #3, 4
Otaku #54, 55
Wyznania chińskiej kurtyzany